Czy nasze braki muszą zawsze oznaczać, że będziemy gorsi od innych?
Czy nie mogąc poświęcić swojej rodzinie, pracy, pasji, biznesowi tyle samu czasu co inni będziemy mniej spełnieni w tych obszarach?
Okazuje się, że absolutnie nie! A na dodatek nie jest to tylko „motywacyjna gadanina”, a potwierdzona badaniami psychologiczna teoria!
[fb_button]
O czym mówi „Teoria Pożądanej Uciążliwości”?
Pojęcie teorii pożądanej uciążliwości zostało wprowadzone przez psychologów Roberta Bjork i Elisabeth Bjork.
Badali oni osoby, które dotknięte są określoną uciążliwością np. dysleksją, i sprawdzali czy i w jaki sposób wpływa ona na dalsze życie badanych.
Okazało się, że w sytuacji, w której doświadcza się trudności z realizacją konkretnego zadania z powodu niedostatku swoich umiejętności na danym poziomie, świetne rezultaty przynosi tzw. kompensacyjne uczenie się, a więc doskonalenie innego zestawu umiejętności, których przyswojenie jest dla nas łatwiejsze i które to mogą zastąpić umiejętności „standardowe”.
Będąc w określonej dziedzinie słabym badane osoby zaczynały starać się bardziej, wykorzystując nie sprawiające im problemów umiejętności, tak aby zmniejszyć negatywne konsekwencje swojej słabości.
W przykładzie z dysleksją, jaki opisał w swojej książce „Dawid i Goliat” Malcolm Gladwell, bardzo znany prawnik został prawnikiem (i to jednym z lepszych) mimo ciężkiej postaci dysleksji. Osiągnął to nie poprzez usilne próby przezwyciężenia swojej słabości, jaką było czytanie i pisanie, a poprzez uczenie się prawa głównie w formie słuchania wykładów (zamiast czytania, notowania i tylko częściowego skupiania się na tym, co mówi wykładowca) oraz czytania streszczenie spraw i orzeczeń sądowych!
Wspomniany prawnik zdawał sobie sprawę, że jego przypadłość może zamknąć mu wiele drzwi i postanowił uprzedzić fakty stosując zupełnie nieszablonowe podejście do uczenia się prawa – w końcu wszyscy jesteśmy przekonani, że przyszli prawnicy muszą przejść przez tonę materiału pisanego w czasie studiów, później zresztą wcale nie jest łatwiej ;)!
I właśnie o takie nieszablonowe podejście, w którym wymagana jest od nas większa ilość czasu oraz wysiłku, opiera się teoria pożądanej uciążliwości.
Co „Teoria Pożądanej Uciążliwości” może oznaczać dla Ciebie?
Wcale nie musisz mieć dysleksji aby móc czerpać garściami z wniosków, do jakich doszli psychologowie wprowadzający pojęcie „pożądanej uciążliwości”.
Wystarczy, abyś zdała sobie sprawę z jednej prostej zależności – dodatkowy wysiłek się opłaca.
Dotyczy to nie tylko sytuacji, w których cierpimy na określony niedostatek, choć w takiej sytuacji ma szansę ta zależność sprawdzić się jak najlepszym wydaniu.
Dlaczego? Kiedy wiemy, że mamy ciężej zdajemy sobie sprawę, że to utrudnienie może stanąć na drodze do naszego celu, a taka świadomość może być przygnębiająca, ale może też (i powinna) być przede wszystkim motywująca do zwiększenia własnych wysiłków!
Dodatkowo, w momencie gdy walczymy już z jedną przeciwnością czy też życiową komplikacją łatwiej jest nam poradzić sobie z zawirowaniami na innych płaszczyznach życia. Jesteśmy bowiem przyzwyczajeniu do radzenia sobie z problemami i zamiast się nimi dołować, traktujemy je zadaniowo.
Co możesz zrobić?
Czy musi każdy z nas mieć te przeciwności, aby skorzystać z dobrodziejstwa teorii pożądanej trudności? Absolutnie nie!
Wystarczy zastosować się do głównej reguły „dodatkowy wysiłek się opłaca”, a następnie przyjrzeć się bliżej samemu sobie.
Przeanalizuj swoje możliwości, umiejętności i predyspozycje.
Znajdź najsłabsze i najsilniejsze punkty. Zamiast pracować w nieskończoność nad poprawą tych najsłabszych, wzmacniaj najsilniejsze.
To mało popularne podejście, przecież chcemy być każdego dnia najlepszą wersją siebie samych ;), a przecież wpisuje się ono w słusznie głoszone przekonanie, że dążenie do perfekcji jest złudne i nikomu do szczęścia niepotrzebne!
Takie podejście możesz też zastosować, na przykład, do wykorzystywania maksymalnie czasu, jaki masz do dyspozycji w momencie gdy jednocześnie pracujesz na etacie i rozwijasz swój własny biznes lub (podając przykład adekwatny do mojej obecnej sytuacji ;) ) zajmujesz się słodkim bobasem.
Wiedząc, jak niewielką ilością czasu dysponujesz będziesz dbała o dobre wykorzystanie każdego dostępnego kwadransa i mniejsze jest prawdopodobieństwo, że poświęcisz go na scrollowanie fejsa lub oglądanie telewizji śniadaniowej ;)
[fb_button]
Jestem bardzo ciekawa, czy i jak wykorzystacie wnioski płynące z teorii pożądanej uciążliwości! A może już działaliście w ramach jej zasad wcale o samej teorii nie wiedząc?
Dajcie znać, w jaki sposób pracujecie ze swoimi słabszymi umiejętnościami – walczycie o udoskonalenie czy wybieracie pracę nad tym, w czym już jesteście mocni?