Przeczołgał mnie ten tydzień doszczętnie. Delegacja Mateusza, w sumie trzy nieprzespane noce, jeden pęknięty kubek w czasie zalewania herbaty dla dziecka wrzątkiem, milion godzin spędzone na wyszukiwaniu produktów meblowo diy-owo roczkowych, nieznośne samopoczucie przypominające o tym, w jaki sposób Emilia przyszła na świat, wychodząca dolna dwójka, kolejny skok rozwojowy i jeden włączony nad ranem alarm w monitorze oddechu.
Myślę, że spokojnie mogłoby pojawić się w te minione dni jeszcze więcej „atrakcji”, ale przecież mamy sobotę więc właściwie to wszystko przed nami ;)
Takim słodko gorzkim wstępem zapraszam na fotograficzne podsumowanie naszej jesieni. Bo obok tych wszystkich trudnych momentów, są też takie, których wręcz nie nadążam łapać na zdjęciach. Takie właśnie jest macierzyństwo – wyjątkowo ciężkie i wyjątkowo piękne jednocześnie.
Spora część zdjęć w dzisiejszym poście powstała w ramach inspiracji zadaniami przygotowanymi przez Natalię z bloga Jest Rudo na jesienne wyzwanie fotograficzne.
[fb_button]
Na początek podzielę się zdjęciami odpowiadającymi ośmiu zadaniom z wyzwania fotograficznego. 8/15 to zdecydowanie nie jest imponujący wynik.
Zawsze jednak lepszy taki niż żaden więc chwalę się bezpardonowo ;)
Pasuje
Poza domem
Najlepiej
Smakuje
Ty, ja, my
Dzień dobry
Kawa czy herbata
Gdy zajdzie słońce
Urządzanie
Głównym jesiennym zajęciem, jakie mam jest dokańczanie urządzania mieszkania. Koncentruję się na pokoju Emilki i z wielką frajdą chwalę się tym, że wczoraj zamówiłam dla niej jedne z ostatnim potrzebnych mebelków.
Zostało już tylko dokupić stojak na książki i półki na…przyprawy, bo one się najfajniej sprawdzą na wyłożenie książek i będzie gotowe!
W pozostałej części mieszkania dokańczanie też przyśpieszyło po tym, jak zamówiłam całą masę ramek. To oznacza, że będzie można zagospodarować ścianę w salonie. Od tamtego momentu powinno już pójść z górki. Wiecie, tak to sobie tłumaczę… ;)
Aklimatyzacja
Napiszę całkiem szczerze, bo ściemnianie nie jest moją mocną stroną, a skoro podzieliłam się tematem przeprowadzkowym i same pytacie mnie od jakiegoś czasu „jak się mieszka?” to jakoś ten temat ugryźć trzeba.
Świetnie mieszka się nam w mieszkaniu. Mamy ogromną ilość przestrzeni. I do życia, i do pracy, i do odpoczynku, i do rozwoju Emilki. Bardzo się cieszę, że mamy taką możliwość.
Idealnie też wygląda kwestia możliwości kontaktu z rodziną i bliskimi nam osobami. To ogromnie ważna dla nas sprawa!
Trochę gorzej sytuacja wygląda jeśli chodzi o aklimatyzację w nowym/starym mieście. Odzwyczaiłam się od Dąbrowy i jakoś tak ciężko mi się przyzwyczaić. Niby nie ma niczego konkretnego do czego można by się „przyczepić”, a jednak coś nam gdzieś doskwiera, a w innym miejscu uwiera.
Oczywiście też, dla tych które śledzą moje InstaStories będą rozumiały skalę problemu ;), ogromnie brakuje mi parku dostępnego w sensownej odległości od domu. Od urodzenia Emilki park to była nasza stała miejscówka i gwarancja złapania oddechu dla mnie.
Jest też kilka innych mniejszych spraw, do których musimy się przyzwyczaić i nawyków, których musimy się pozbyć (jak np. zamawianie zakupów do domu ;) ).
W temacie „aklimatyzacja” potrzebujemy więc jeszcze zdecydowanie więcej czasu.
Ważne decyzje
Wraz ze zbliżającym się końcem roku zbliża się koniec mojego urlopu macierzyńskiego. To czas na utwierdzenie się w decyzjach, jakie podjęłam, jakie podjęliśmy wspólnie i określenie dalszego planu działania.
Przyznam, że to dla mnie dość skomplikowana sprawa. Wiele „za” i „przeciw” i zdecydowane przekonane, że wybraliśmy dobrze. Z drugiej strony ciągle mam z tyłu głowy wątpliwości, czarne scenariusze i masę pytań do siebie samej, jak ułożyć swoją codzienność.
Liczę, że zyskam wraz z końcem jesieni większą pewność tego, jakie kroki dalej postawić.
[fb_button]
Jak u Was mijają jesienne dni? Z czego najbardziej się cieszycie tej jesieni? :)