Wszyscy miewamy takie chwile. Miewają je nawet ci, którzy na co dzień są wulkanami energii, pomysłów i inspiracją dla innych.
Jeśli jesteście ciekawi mojego sposobu na radzenie sobie z takimi momentami zapraszam do dzisiejszego wpisu lub vloga:
Stan „Nie wiem, co zrobić”
Może być przejściowy, jednodniowy lub przeciągać się w nieskończoność i dotyczyć spraw nieco ważniejszych niż „wszystko jest do niczego!”.
Jest to kompletna bezsilność powiązana z niemożnością podjęcia jakiejkolwiek decyzji i jednocześnie poczuciem bezsensu w konieczności decydowania o czymkolwiek.
Nic nie ma sensu, ale zaraz wracam
Jeśli jest to chwilowy stan to po prostu odpuście sobie w ten dzień. Serio. Nic się nie stanie jeśli akurat dzisiaj nie napiszecie tekstu, nie wymyślicie genialnego pomysłu lub nie będziecie brylować w pracy.
Dlaczego nie warto na siłę walczyć w takim nastrojem? Są momenty, gdy trzeba odpuścić, zluzować. Dać odpocząć swojemu organizmowi i umysłowi. Ładujemy wtedy baterie na podejście do wyzwań, które przed sobą stawiamy z pełną parą.
Motywując się na siłę, możecie wkrótce zniechęcić się kompletnie do czynności, którą wykonujecie. Możecie „obrzydzić” sobie nawet najprzyjemniejsze do tej pory zajęcie, bo będziecie wykonywać je z przymusu.
Nic nie ma sensu, nawet nie chce mi się wracać
Istnieje również wersja tego stanu, który pojawia się u Was częściej niż raz na miesiąc czy dwa tygodnie. Możecie mieć serdecznie dość codziennie po pracy bez ochoty na jakąkolwiek aktywność czy spędzanie czasu z bliskimi. Możecie czuć, że spędzacie swoje życie nie na tym, na czym powinniście.
Przejmujące poczucie bezsensownie upływającego czasu. W tym momencie nie możecie odpuścić! Teraz jest pora na działanie.
Musicie zlokalizować „wroga”, czyli powód, dla którego czujecie się wypaleni, zmęczeni i zrezygnowani.
„Why, oh why”
Powodów może być kilka. Najpopularniejsze to praca, związki, brak hobby czy aktywności fizycznej.
Zacznijmy od najprostszego. O tym jak zbawienna jest aktywność fizyczna już kiedyś pisałam tutaj.
Nie możecie bagatelizować jej wpływu na Wasze codzienne życie. Ćwiczenia i bycie w ruchu dostarcza nam nie tylko endorfin, ale i pozwala poukładać sobie w głowie parę spraw, wyciszyć się i spojrzeć na nasze codzienne problemy z większym dystansem. W końcu lepsze podczas ćwiczeń skupianie się na czymkolwiek innym poza bolącymi mięśniami ;)
Brak hobby to kolejna pułapka, która może nam odebrać chęć do życia. Jeśli funkcjonujemy według schematu praca-dom-praca-dom trudno wykrzesać z siebie ogromne ilości entuzjazmu, nawet jeśli kochacie swoją pracę. Dobrze mieć coś, co pomaga Wam się oderwać od obowiązków, „zresetować” i zapomnieć o codziennych spraw. Może to być majsterkowanie, gry, szydełkowanie, książki cokolwiek innego ;)
W pracy (lub na pracy dla pracujących w domu ;) ) spędzamy większość swojego dnia. Jest więc krytycznie ważne, co przez ten czas robimy, gdzie i za ile. Jeśli nie czujecie satysfakcji ze swojej obecnej pracy, zmieńcie ją! Wiem, wiem, że „łatwo powiedzieć”, ale musicie wziąć życie w swoje ręce i samemu zacząć je tworzyć. Możecie zmienić miejsce pracy, przekwalifikować się, i przede wszystkim spróbować swoich sił we własnej działalności gospodarczej.
Wygospodarujcie czas na zaplanowanie i wprowadzenie w życie nowego kształtu Waszej kariery zawodowej. Gdy już będziecie wiedzieć, gdzie chcecie się znaleźć i dokąd zmierzacie, zyskacie zupełnie nową jakość Waszego codziennego samopoczucia.
Rodzina, bliscy, przyjaciele, związki. Pewnie cześć z Was doskonale już wie, jak wielki wpływ mają na nasze życie ludzie, którymi się otaczacie. Może nawet zdążyliście już zerwać więzi z tymi, którzy są dla Was toksyczni i chcą jedynie brać, a nie dawać. Część jednak dalej może tkwić w niezdrowych relacjach, na których cierpicie. Przeanalizujcie swoje relacje z otaczającymi Was ludźmi i zastanówcie się jak wpływają one na Waszą codzienność.
Jestem pewna, że jeśli zakończycie relacje, w których jesteście niedoceniani i wykorzystywani poczujecie ogromną zmianę w swoim życiu. Nie stanie się to od razu, ale każda zmiana wymaga czasu.
WAŻNE
Powyższy tekst odnosi się do chwilowych spadków nastroju, które przytrafiają się każdemu. Jeśli jednak Tobie rzadko kiedy przytrafiają się dni z dobrym nastrojem i przez większość czasu masz ochotę zaszyć się w domu w nic nie angażując, nie lekceważ tego! Mogą to być początki depresji, które wymagają kontaktu ze specjalistą!
Doceniaj to, co masz!
Czasem bywa również tak, że wszystko u Was gra, a jednak czujecie niedosyt. Macie świetną pracę, udane życie osobiste, ale nie czerpiecie z tego radości.
Nauczcie się łapać i doceniać chwile. Jest na to kilka sposobów. Jednym z nich jest wypisywanie każdego dnia jednej rzeczy, za którą jesteśmy wdzięczni bądź/i która nam się właśnie dzisiaj udała lub była wyjątkowo przyjemnym doświadczeniem.
Gdy będziecie mogli po tygodniu, dwóch, miesiącu zobaczyć jak wiele dobrego spotkało Was w minionym czasie zrozumiecie, że życie wcale nie jest takie szaro bure, a Wy macie wiele do doceniania! Później coraz łatwiej z uśmiechem rozpoczynać kolejny dzień, bo wyrabiacie w sobie optymistyczny nawyk.
Spróbujcie. Myślę, że nie pożałujecie :)
Jakie są Wasze sposoby na gorsze dni? Motywujecie się na siłę i mimo wszystko i wrzucacie na luz? :)