Poza wszystkimi poważnymi tytułami, w które gram i którymi się emocjonuje, nie mogę zapominać o grach będących początkiem całej mojego przygody Gamer Girl ;)
Strategie i symulacje to pierwsze rodzaje gier, z jakimi miałam styczność. Do dzisiaj pozostało mi uwielbienie do tego gatunku i wypatruję co poniektórych tytułów bądź wracam, choć na jeden wieczór do starych ;)
Dzisiaj zapraszam Was na wycieczkę po strategiczno symulacyjnym świecie!
Airline Tycoon
Zacznę od tytułu Airline Tycoon, ponieważ to właśnie on był inspiracją do powstania całego tekstu!
Gra, w której naszym zadaniem jest zarządzanie liniami lotniczymi. Liniami dość upadającymi, należy dodać, z niezliczoną ilością dość nietypowych problemów ;)
Powstały w sumie 3 części gry. Przyznam jednak, że ja mam największy sentyment do pierwszej. Myślę, że jest najbardziej udana. Może chodzi o nowy klimat, dość nietypowego zarządzania liniami, którego nie do końca się spodziewaliśmy ;)
The Sims
Simsy w ich niezliczonych odsłonach, dziesiątkach dodatków i kolejnych odsłonach serii!
Gdy pojawiły się po raz pierwszy na rynku odniosły sukces tak spektakularny, że przeszedł on nawet oczekiwania twórców gry! Sprzedała się ona w kilkunastu milionach sztuk, podczas gdy szacowana sprzedaż wynosiła ich kilkaset tysięcy.
Sama najwięcej czasu spędzałam budując, meblując i przebudowując domy. Kod klapaucius szedł w ruch za każdym razem, gdy znudził mi się obecny wystrój domu. A to zdarzało się dość często ;)
Cóż, kto nigdy nie użył kodu niech pierwszy rzuci myszką! ;)
Ogromny sukces tytułu sprawił, że pojawiło się do niego sporo dodatków, powstały również kolejne dwie jego części. Trzecia część ma już w sobie całe mnóstwo bajerów, ale dalej meblowanie jest jedną z przyjemniejszych jej części ;) No, może jeszcze trenowanie ze zwierzakami, jeśli ma się odpowiedni dodatek ;)
Już niedługo premiera nowych Simsów, podobno kompletnie ulepszonych. Czy kupuję? Oczywiście, że tak! Jak mogłabym to przegapić?! ;)
Sim City
Najpierw było SimCity 3000, a potem długo długo nic.
Gdy ostatecznie Sim City ujrzało światło dzienne ciężko było sobie wyrobić zdanie o tytule ponieważ praktycznie nie dało się w niego zagrać. Gra możliwa była tylko i wyłącznie online i niestety non stop przeciążone serwery nie dawały szansy na dostanie się do środka, a gdy już to się udało, na bezproblemowe dokończenie toczonej rozgrywki.
Na szczęście, po wielu miesiącach, okazało się, że tryb offline jest możliwy (wow! ;)). Dzięki temu możemy teraz pobawić się w burmistrza bez obawy, że za chwil kilka utracimy połączenie z serwerem.
Sama już próbowałam i gorąco Wam polecam jeśli lubicie strategiczne gry w ładnej, kolorowej oprawie ;) Tak, wiem, wiem – mapy mogłyby być dużo większe! Też czekam na tą poprawkę, mam nadzieję, że się doczekam!
Faraon & Zeus Pan Olimpu
Faraon był pierwszą grą, która wciągnęła mnie tak bardzo, że sumiennie przechodziłam każdą misję, czytałam wszystkie opisy i wskazówki. A nie było to najłatwiejsze zważywszy na fakt, że całość gry była po angielsku, a ja miałam wtedy jakieś 13/14 lat ;)
Poziom skomplikowania gry i rozgrywek był rewelacyjnie rozwinięty. Wszystkie elementy były ze sobą spójne, można było wiele razy przez małą pomyłkę zawalić całą turę i właśnie to był najlepsze ;)
Faraon trzymał poziom do tego stopnia, że myślę że gra w obecnych czasach świetnie by się przyjęła! Może doczekam się nowej jej wersji ;)
Zeus Pan Olimpu to gra tego samego producenta i wydawcy, co Faraon. Ogólna zasada działania była identyczna, jak w przypadku Faraona, jednak z kilkoma udoskonaleniami. Rozgrywka toczy się w starożytnej Grecji, mamy dodatkowe wątki mitologiczne, a grafika gry jest dużo bardziej „słitaśna” od Faraona.
Co ciekawe, Zeus Pan Olimpu otrzymał rekomendację Ministerstwa Edukacji Narodowej jako materiału dydaktycznego do nauki historii na poziomie gimnazjum. Ktoś mówił, że gry to strata czasu? :> ;)
Gdybym jednak miała wybierać między dwoma tymi tytułami wygrałby u mnie Faraon!
Heroes of Might & Magic
Nie jestem w stanie nawet orientacyjnie wyobrazić sobie, ile godzin spędziłam grając właśnie w ten tytuł. Gdy dziś patrzę na grafikę i zasadę gry nie za bardzo mnie ona pociąga, ale cóż, trochę już lat minęło ;)
Seria HoM&M pojawiała się w coraz to nowych odsłonach. Najnowsza część niestety nie była w stanie porwać mnie tak jak pierwsze. Może to wina gry, a może moja.
Theme Hospital
Jak ja uwielbiałam tą grę! Nie dość, że mogliśmy stworzyć od zera, włącznie z budowaniem sal i ustawianiem krzeseł, własny szpital to jeszcze co chwilę dostawaliśmy dawkę absurdalnego humoru. Totalnie nietypowe i nieistniejące choroby, personel z problemami emocjonalnymi i zadania odbiegające sporo od miana „standardowe” ;)
Grałam podobnie jak w przypadku Faraona w wersję anglojęzyczną więc miałam tym większą zagwozdkę widząc te przedziwne nazwy chorób! Dzisiaj polecam wszystkim kupowaniem dzieciom gier, w językach których właśnie się uczą. To naprawdę ogromnie dużo daje!
Graliście lub gracie, w któryś z tych tytułów? A może macie swoje ulubione? Podzielcie się tytułami, chętnie również je sobie przypomnę! :)