Tak to już ze mną jest, że bardzo rzadko oglądam filmy, na które jego ogromny „szał” i wszyscy mówią o danym tytule.
Wyjątkiem jest sytuacja, gdy uda mi się załapać na premierę danego tytułu nie mając jeszcze w głowie opinii innych na jego temat ;) W innym przypadku wolę przeczekać całe zamieszanie.
Tak też się stało z „Poradnikiem Pozytywnego Myślenia”* W szczególności na moją decyzję miał wpływ fakt, że film powstał na bazie książki. Nie mogłam pozbawić się przyjemności lektury!
Słów kilka o książce
Poradnik Pozytywnego Myślenia to historia 30-kilku latka Pata, którego poznajemy gdy wychodzi ze szpitala psychiatrycznego. Okazuje się, że spadła na niego tak stresująca sytuacja, że nie był w stanie znieść jej psychicznie.
„Mam wrażenie, że aby udokumentować mój stan medyczny trzeba było ściąć przynajmniej dziesięć drzew”
Z informacji, jakie dostajemy możemy domyślać się, że nasz bohater przeszedł podczas pobytu w zamkniętym ośrodku ogromną przemianę. Ponad wszystko wierzy w szczęśliwe zakończenia, pracę nad sobą i pozytywne nastawienie.
Pracował nie tylko nad swoim ciałem trenując po kilkanaście godzin dziennie i wypijając litrów wody dziennie (!), ale i nad umysłem. Pochłania książkę za książką, bo wierzy że dzięki temu uda mu się odzyskać kogoś, kogo stracił.
Różnie wyglądają jego perypetie związane z poznawaniem klasyki literatury. Absolutnie nie przypadł mu do gustu chociażby Hemingway:
„Nie mam zamiaru w najbliższym czasie cytować Hemingwaya. Nigdy nie przeczytam też innej jego książki. Gdyby wciąż żył, natychmiast napisałbym do niego list, grożąc, że własnoręcznie go uduszę za to, że jest taki ponury. Nic dziwnego, że – jak wyczytałem w przedmowie – strzelił sobie w łeb.”
Zachowanie Pata jest bardzo radykalne. Pozytywne nastawienie i szczęśliwe zakończenie ponad wszystko, co początkowo wydaje się w historii być jego największym problemem. Okazuje się jednak, że w tym szaleństwie jest metoda ;)
Nie zdradzę Wam więcej szczegółów dotyczących wątku i zakończenia, bo nie chcę psuć Wam zabawy. Przejdę więc od razu do porównania książki i filmu.
Słów kilka o filmie
To co najważniejsze jeśli chodzi o film to zmieniona fabuła.
Dla mnie ta zmiana była bardzo ciekawa i wprowadziła fajne, świeże spojrzenie na całą historię. Pat w filmie jest dojrzalszy niż w książce i to również jest dość miłą odmianą.
O ile bowiem przygody głównego bohatera czyta się z wielkim zaciekawieniem, to denerwujące bywało jego ślepe przywiązanie do pewnej kobiety.
Jeśli czegoś brakuje w filmie to wykreowanej przez Pata koncepcji, zgodnie z którą życie jest jak film. Wystarczy odpowiednio się starać, pokonywać przeszkody by doczekać szczęśliwego zakończenia.
„Wierzę w szczęśliwe zakończenia (…) i mam wrażenie, że ten film trwa już dostatecznie długo. Nie zauważyłeś, że życie układa się w ciąg filmów? No więc masz tam przygody. Wszystko zaczyna się od kłopotów, ale po jakimś czasie przyznajesz się do tego, że masz problemy i ciężko pracujesz, a to właśnie przyciąga szczęśliwe zakończenie i pozwala mu rozkwitnąć (…).”
Koncepcja ta świetnie rozwinięta jest pod koniec książki, gdy główny bohater zaczyna rozumieć, że może niekoniecznie mamy do przeżycia filmy, w których szczęśliwe zakończenia zawsze muszą wyglądać tak, jak wyobrażamy to sobie na początku naszej drogi.
Książka czy film?
Gorąco polecam Wam Poradnik Pozytywnego Myślenia w obu wydaniach. Jeśli zaczniecie od książki łatwiej będzie Wam się połapać w historii galopującej wręcz na ekranie i zrozumieć pokrętność bohaterów.
Książka oczywiście przewyższa film bogatszą fabułą, nie wspominając nawet o pewnych zmianach w historii. Jest to jednak dość zrozumiałe w przypadku ekranizacji większości książek.
Jednak książka wygrywa emocjami, jakie we mnie wywołała. Czytając książkę miałam wiele momentów, w których wybuchałam śmiechem. Przez większość czasu czytałam ją z wielkim uśmiechem na ustach. Nieustannie natomiast miałam poczucie wielkiego kibicowania próbującemu stawić czoła życiu Patowi.
Niestety film nie oddał do końca komiczności całej historii i absurdu pewnych scen i sytuacji, które opisane były w książce. Nie można też pominąć bardzo rozległych rozważań głównego bohatera.
Sposób, w jaki pisze i w jaki tłumaczy sobie to, jak powinien wyglądać świat jest rewelacyjny. Właśnie po to, aby poznać bliżej Pata i jego ideę optymizmu, musicie koniecznie sięgnąć po książkę! A po film w ramach dokładki ;)
* Ciekawostka *
Tytuł oryginału to „Silver Linings”. Odnosi się do powiedzenia „Every cloud has a silver lining”. Możemy je przełożyć na nasze powiedzenie np. „Po każdej burzy wychodzi słońce”.
Jednak gdy przetłumaczymy je dosłownie, otrzymamy mniej więcej „Każda chmura ma swoją srebrną otoczkę”. Chodzi tutaj o przebłyskujące przez chmury promienie słoneczne tworzące wokół chmur bardzo jasną poświatę.
Bohater powieści, Pat, zwykł biegać patrząc właśnie na słońce przebijające się przez chmury. Wpatrywał się w nie tak intensywnie i długo, że bolały go oczy. Cieszyły go to jednak, bo jak twierdził:
„Patrzenie na chmury pod słońce jest bolesne, ale jak większość rzeczy, które przynoszą ból, pomaga.”