Tegoroczne wakacje były dla mnie wyjątkowo intensywne – przygotowania do ślubu, niezliczone związane z tym sprawy do załatwienia i wpadki, ceremonia i wesele, planowana w ostatniej chwili podróż poślubna i następujący po nich cudowny tydzień w Paryżu. Zdecydowanie będziemy mieli co wspominać w jesienne i zimowe wieczory :)
W miniony weekend, w ramach zakończenia tego niepowtarzalnego okresu, zrobiłam sobie mini pożegnanie lata. Nie na żadnej zorganizowanej imprezie czy festynie. Po prostu wspólnie z Mateuszem stwierdziliśmy, że wyszukamy sobie kilka fajnych miejsc, które warto odwiedzić i pochłonąć z nich ostatni, typowo letni klimat :) Plażowaliśmy przy Kontenerze Cooltury i załapaliśmy się na fajerwerki z Wesołego Miasteczka, wreszcie spróbowaliśmy pizzy z Len Arte i śniadaniowaliśmy do popołudnia na Przystanku Śniadanie.
Udało się nam rzutem na taśmę wykorzystać z tych trzech dni to, co najlepsze. Już w niedzielę popołudniu rozpadało się na dobre, błyskało i grzmiało. Dobrze się jednak złożyło, bo ja już w tym czasie przygotowywałam czekoladowo gruszkowe pyszności!
Składniki
1,5 szklanki mąki
0,5 szklanki cukru
1 łyżeczka sody oczyszczonej
2 łyżeczki kakao (polecam to „z wiatrakiem” ;) )
3 jaja
3/4 kostki masła
1/3 szklanki mleka
2-3 gruszki (tych nienaturalnie wielkich wystarczy jedna, tych prawdziwych właśnie około 2-3)
Przygotowanie
Najpierw łączymy ze sobą wszystkie składniki suche. Wystarczy wymieszać je łyżką.
Do suchych składników dodajemy roztrzepane wcześniej jaja i całą resztę składników. Miksujemy je do czasu połączenia ze sobą, tyle im wystarczy.
Nie rozmiksowujemy drobinek masła na siłę – najlepiej by właśnie pozostały takie w masie :)
Wylewamy ciasto do formy i układamy na górze pokrojone gruszki.
Pieczemy przez 60 minut w 180 stopniach.
Polecam próbować je gdy jest jeszcze ciepłe ze szklanką zimnego mleka!
Dajcie znać, jak u Was wyglądało zakończenie lata? :)