Łatwo jest nam podziwiać umiejętności i sukcesy innych.
Niby zdajemy sobie sprawę, że są one efektem ciężkiej pracy, jednak czy z pewnością jesteśmy świadomi tego, na co piszemy się sami chcą dojść na nasz wymarzony szczyt?
[fb_button]
10 tysięcy godzin.
W latach 90. w Berlińskiej Akademii Muzycznej,pod przewodnictwem psychologa K. Andersa Ericssona, przeprowadzone zostały badania, których celem było znalezienie odpowiedzi na pytanie „Czy istnieje coś takiego jak wrodzony talent?”.
Na ich podstawie stworzono założenie, że do osiągnięcia mistrzowstwa w danej dziedzinie należy poświęcić na doskonalenie się w jej obszarze określoną ilość godzin. Konkretnie 10 tysięcy godzin.
Efekty tych badań spopularyzował Malcolm Gladwell w swojej książce „Poza schematem”.
Gladwell wyciągnął i przypomniał je nie bez powodu. Uświadomienie sobie i kierowanie swoją, ale też i naszych dzieci, karierą i dalszym rozwojem ze świadomością istnienia zasady „10 tysięcy godzin” daje nam o wiele większe pole do manewru i podejmowania świadomych decyzji.
„Dziesięć tysięcy godzin odpowiada z grubsza trzem godzinom ćwiczeń dziennie albo dwudziestu godzinom tygodniowo przez dziesięć lat.
Wydaje się, że nasz mózg potrzebuje tak długiego czasu, żeby przyswoić sobie wszystko, co należy i osiągnąć prawdziwą biegłość w danej dziedzinie”
– David Levtin, neurlog
Nauczyciel, Dobry uczeń, Artysta.
Na podstawie badań przeprowadzonych przez wspomnianego wcześniej Ericssona wyłoniła się ciekawa prawidłowość.
Absolwenci zostali podzieleni na trzy grupy – potencjalnych artystów „gwiazdy”, uczniów zdolnych, ale nie wybijajacych się ponad przeciętność oraz takich, którzy najpewniej nigdy nie będą grać zawodowo i skupią się na nauczaniu muzyki.
Przyszli nauczyciele poświęcili do ukończenia 20. roku życia około 4 tysiące godzin na ćwiczenia, zdolni około 8 tysięcy, a artyści właśnie 10 tysięcy godzin.
Zobaczcie, jak stosunkowo niewielka jest już różnica między „zdolnymi” a „artystami”. Sprawdza się tutaj po raz kolejny również zasada, że najczęściej poddajemy się czy odpuszczamy będąc o krok od wielkiego sukcesu!
To wcale nie działa!
Istnieją oczywiście przeciwnicy tej teorii. Argumentują oni, że samo tylko poświęcenie konkretnej ilości godzin na doskonalenie się nie sprawi, że będziemy mistrzami w swoich dziedzinach.
Ok, zgadzam się z tym, że nie jest możliwe, by każdy kto poświęci swój czas na naukę i szkolenie osiągnął automatycznie międzynarodowy sukces. Musi istnieć jeszcze kilka dodatkowych elementów, w które dzisiaj nie będziemy się zagłębiać.
Jednak czy musimy od razu oczekiwać od tej zasady multi-milionowych efektów?
Czy nie bylibyście skłonni spróbować mając świadomość, że po tych 10 tysiącach godzin osiągniecie wiedzę na poziomie eksperckim?
Nie musicie być od razu mistrzami. Czy ekspert to za mało?
Mamy tendencję do negowania rozwiązań, które mają ograniczone pole efektów, jakie mogą przynieść. Nie chcemy zadowolić się „byle czym” i efekcie poprzestajemy na nie podejmowaniu żadnego wysiłku.
Neurolog, Daniel Levitin, badający zagadnienie rozwijania umiejętności, używa w odniesieniu do skuteczności metody 10 tysięcy godzin określenia „poziom biegłości”.
Jestem przekonania, że o „poziom biegłości” właśnie warto walczyć i włożyć w jego osiągnięcie swój wysiłek.
A przecież nikt nie powiedział, że po tych, mniej więcej, 10 latach mamy przestać rozwijać się dalej!
[fb_button]
Czy sami słyszeliście już o tej zasadzie 10 tysięcy godzin?
Jesteście gotowi poświęcić taki „kawał” swojego życia na osiągniecie poziomu biegłości w swej wymarzonej dziedzinie?