Na przestrzeni ostatnich lat wiele zmieniło się jeśli chodzi o świadomość dotyczącą przydatności stawiania przed sobą celów i układania planów do zrealizowania.
Wiele z Was zdążyło też opanować do perfekcji, zamieniając wręcz w sztukę, układanie planów, list, tworzenie celów.
I tylko czasem przychodzi to rozczarowanie i gorycz. Okazuje się, że samo zapisanie nie załatwia sprawy. Ułatwia, owszem, ale jest dopiero początkiem.
Co zrobić gdy mimo chęci, starań i prób nie wychodzi?
To zależy. O tym od czego i dlaczego będzie dzisiejszy wpis.
Znajdź słabe punkty
Najgorsze, co możesz zrobić gdy nie powiodą się Twoje plany to załamać się i nie podjąć żadnego nowego wyzwania przez kolejne tygodnie.
To, że plan się nie udał, a cel nie został zrealizowany może stać się dla Ciebie źródłem informacji i wskazówek na przyszłość.
Musisz jednak dać sobie szansę na to, aby tak się stało! Przeanalizuj więc:
- Co zyskałabyś po zrealizowaniu planu, a z czego musiałabyś zrezygnować? Jak oceniasz ten zakładany obraz – odnalazłabyś się w nim?
- W jakim stopniu stworzony plan łączył się z rzeczywistością, czyli Twoimi regularnymi obowiązkami, umiejętnościami i czasem, jaki masz do dyspozycji?
- Wykonaj analizę stworzonego planu wykorzystując Metodę Disneya – klik.
- Który z punktów planu wykonałaś jedynie pobieżnie, bez przykładania do niego większej wagi. Jak zmieniłaby się sytuacja gdybyś wykonała go z większą uwagą?
- Czyja pomoc ułatwiłaby Ci wykonanie planu?
- Mając jakie umiejętności i wiedzę mogłabyś zrealizować swoje zamierzenia?
- Kiedy możesz ponownie wdrożyć udoskonalony plan?
Te 7 pytań warto zadać sobie nie tylko gdy całość naszych zamierzeń się nie udała.
Będą one pomocne zawsze wtedy, gdy czujemy, że chociaż w części nasze plany nie poszły tak, jak tego chciałyśmy.
Zamiast tkwić w poczuciu rozczarowania lepiej znaleźć słaby punkt i lepiej „uzbroić” się na przyszłość lub wprowadzić korekty do obecnie realizowanego celu!
Odpuszczaj….
Gdy spotkają Cię życiowe sytuacje, w których będziesz czuła, że wolisz być przy swoich dzieciach, rodzinie, przyjaciołach – po prostu zrób to!
Oczywiście, obejmuje to wydarzenia bardziej doniosłe i wymagające uwagi niż, z pewnością bardzo przyjemny, grill ze znajomymi.
Uważam, że w życiu są rzeczy „ważne i ważniejsze”. Gdy w grę wchodzi zdrowie, życie, krytyczne sytuacje związane z bliskimi mi osobami lub ze mną stawiam to dobro na pierwszym miejscu.
Nie mam wówczas poczucia, że „tracę” cenny czas na pracę, rozwój i projekty – mam poczucie, że jestem w tym miejscu, w którym teraz jestem potrzebna i w którym powinnam być.
Odpuszczam więc tyle, ile mogę. Zostawiam to, co może poczekać i przekładam swoje plany na później.
…i nie odpuszczaj!
Kierowanie się zasadą „są rzeczy ważne i ważniejsze” bywa też niebezpieczne.
Może się to dla nas stać natychmiastowa wymówka i szybki plan ewakuacyjny gdy tylko przestanie nam się podobać praca, jaka na nas czeka.
Zachowaj sobie momenty, w których odpuścisz na naprawdę wyjątkowe wydarzenia.
Potraktuj tą zasadę jak urlop na żądanie.
W roku masz do wykorzystania tylko 4 dni takiego natychmiastowego wolnego. Gdybyś założyła, że możesz 4 razy w roku odpuścić, zwolnić, przenieść cel na później?
Nawet jeśli teraz, czytając moją propozycję, wydaje Ci się to dużo, to jestem pewna, że odpuściłaś już wiele razy w tym roku. O wiele razy za dużo i bez faktycznego powodu!
Jeśli tak nie jest to gratuluję i trzymam kciuki za Twoje kolejne sukcesy.
Dla danych statystycznych, i pewnie zaspokojenia Twojej ciekawości ;) , sama musiałam odpuścić w tym roku dwa razy. W obu przypadkach są to wydarzenia, które zdecydowanie nie należą do codziennych i w obliczu których nie widziałam innej opcji jak przedłożyć te sprawy nad moje plany zawodowe.
Bo dobrze mieć swoje priorytety i wartości, dobrze jest też móc się im poświęcać bez wyrzutów!
To będzie możliwe tylko wtedy gdy odpuszczanie nie będzie Twoją codziennością, a z porażek które napotkasz nauczyć się wyciągać lekcje!
Jak Wy podnosicie się z porażek i niezrealizowanych planów?
Co Wam pomaga a z czego planujecie zrezygnować tak, by nie sabotować samych siebie?