Tuż przed wyjazdem na wakacje trafiła w moje ręce pozycja, której byłam ogromnie ciekawa już od momentu jej przedstawienia mi przez autorkę – Małgorzatę Łatkę.
Książkę zabrałam więc ze sobą i uświetniła mi ona wieczorne lub poranne leniuchowanie.
O tym, co jest w niej takiego wyjątkowego możecie przeczytać, ale też i obejrzeć, poniżej!
[fb_button]
„Kamfora” – kryminał, thriller, Kraków, mowa ciała, silna kobieta, polska autorka!
Właściwie to już po samym nagłówku tego akapitu powinniście doskonale wiedzieć, jakie są kluczowe powody, dla których polecam Wam ten tytuł!
To powieść napisana przez polską autorkę, co ciekawe jest to dopiero druga publikacja Małgorzaty Łatki. Już nie mogę się doczekać, jak będą wyglądać kolejne.
Akcja „Kamfory” rozgrywa się w Krakowie i przyznam, że wielką przyjemnością jest czytanie książki, której akcja toczy się na znanych mi ulicach – to świetna odmiana ;)
Główną osią powieści są zabójstwa kobiet, które jak się w miarę rozwoju wydarzeń okazuje, są dziełem jednego sprawcy. Mężczyzna ten zwabia kobiety kontaktując się z nimi poprzez ekskluzywny serwis randkowy. Jest więc dość współcześnie i niepokojąco jednocześnie, bo nie dość, że tak znajome rejony to jeszcze z codziennie towarzyszącym mi internetowym światem w tle!
To, co również podoba mi się w tej pozycji narracja prowadzona z perspektywy kilku bohaterów, włączając w to zarówno zabójcę – porywacza, jak i jego ofiarę!
Nie mogłabym również nie wspomnieć postaci Leny Zamojskiej, specjalistki mowy ciała, do której zapałałam wyjątkową sympatią. Jest to kobieta z imponującą wiedzą i doświadczeniem zawodowym, w tym także i z traumą jaką zakończyło się jej ostatnie zlecenie. Gdy dołożymy do tego skomplikowany związek, w którym się znajduje i który to komplikuje się wraz z rozwojem wydarzeń w książce oraz jej nietuzinkowy i silny charakter otrzymujemy bohaterkę, której dalszych losów nie sposób nie być ciekawym!
To właśnie Lena Zamojska odkrywa przed nami tajemnice mowy ciała, dzieli się swoją wiedzą, wykorzystuje ją do prób uchwycenia zabójcy, a w nas samych zasiewa ziarno zwątpienia odnośnie tego, czy zawsze możemy być pewni tego, co słyszmy i co wydaje nam się, że widzimy. Bo gdy otrzymujemy od Leny tyle wskazówek analizujących mowę ciała mając jednocześnie świadomość, że to zaledwie ułamek tej wiedzy, to jak możemy się powstrzymać przed analizowaniem wcześniejszych i późniejszych naszych relacji z otoczeniem? Jest to wyjątkowo trudne ;)
Warto sięgnąć po „Kamforę” jeśli szukacie niestandardowego kryminału czy thilleru. Szczególnie warto jeśli temat mowy ciała jest czymś, co brzmi dla Was intrygująco ponieważ tutaj wyjątkowo zgrabnie połączona jest tematyka śledczno kryminalno obyczajowa z zagadnieniami właśnie naszych podświadomych zachowań i nawyków.
Moje nawyki, których nie mogę się pozbyć!
Skoro jesteśmy przy mowie ciała to stwierdziłam, że podzielę się z Wami moimi 3 nawykami związanymi właśnie z mową ciała, których za nich w świecie nie mogę się pozbyć! Tak, by było ciekawiej ;)
1) Mocno gestykuluję, a gdy tego nie robię to znaczy, że się powstrzymuję ;) Zdarza się to zazwyczaj przy dłuższych wypowiedziach, na szczęście w czasie rozmów, sesji czy konsultacji występuje w wyjątkowo rzadkich odsłonach.
2) Im ważniejszą sprawę omawiam, im więcej mam do powiedzenia, a co się z tym wiąże im większy proces myślenia u mnie zachodzi (oj, oj :D ) tym ciężej jest mi skupić wzrok na moim rozmówcy. Wiem, że to bardzo nieprzyjemna cecha dlatego też z nią walczę! Może się ona kojarzyć z człowiekiem, który „miota się w zeznaniach”, ściemnia i wymyśla coś na poczekaniu.
U mnie podstawa takiej reakcji jest bardziej błaha – twarz rozmówcy mnie rozprasza ;) Wolę dokończyć swoją myśl bez obserwowania, co druga osoba o niej myśli, bo wtedy chce już od razu poznać jej wrażenia, a przecież to niemożliwe dopóki myśli nie skończę. I tak oto tworzy się kwadratura koła!
3) Wyjątkowo intensywnie moja mimika twarzy odzwierciedla moje opinie na temat tego, co usłyszę. Czasem rodzi to nieporozumienia, bo rozmówca odbiera moje miny z dziwnymi wyrazami ust (dzięki czemu mój mąż mówi czasem o mnie, że jestem chomikiem lub królikiem bo one podobnie kręcą dolną częścią twarzy :D) w sposób odwrotny do tego, jaki był zamierzony :D
Jest to chyba najbardziej uciążliwy nawyk!
I ponownie – na szczęście w czasie sesji coachingowych, czy też w sytuacjach typowo oficjalnych, trzymam tą cechę w ryzach! ;)
KONKURS
Podzieliłam się z Wami moimi mniej lub bardziej uciążliwymi nawykami, a teraz zachęcam Was do zrobienia tego samego! A co, nie będzie łatwo ;)
Dajcie znać, jakich nawyków związanych z Waszymi podświadomymi reakcjami nie możecie się pozbyć – mogą to być nawyki wyjątkowo denerwujące lub wyjątkowo śmieszne – i dodajcie związaną z nimi krótką historię.
Możecie również podzielić się tymi nawykami, które z radością już pożegnaliście – tym ciekawiej będzie gdy zdradzicie swój sekret na walkę z nimi :)
Najciekawsze wypowiedzi trzech osób zostaną nagrodzone egzemplarzem „Kamfory”!
[fb_button]
Są wśród Was zainteresowani tematyką mowy ciała? Podrzucie ciekawe źródła w tym temacie, chętnie sama zgłębię go jeszcze bardziej!
Nie zapomnijcie też podzielić się swoimi nawykami, które nie chcą Was opuścić ;)!