Chyba nigdy wrzesień nie pozostawił po sobie tak dobrych we mnie wspomnień, jak w tym roku!
Wyjechaliśmy na leniwe wakacje, smakowaliśmy same pyszne pyszności, trafili na rewelacyjny film, odkryłam miłość do basenu na nowo i zaraziłam nią Mateusza, a do tego wydarzyła się rzecz absolutnie wyjątkowa i niepowtarzalna w moim życiu <3
[fb_button]
Gdańsk
Nasze mini wakacje, czyli tygodniowy wypad nad polskie morze.
Wybór miasta, hotelu, pory nie mógł być lepszy, a ja wbrew obawom jakie miałam odnośnie podróży bardzo szybko się zregenerowałam i korzystałam z widoków, do których teraz i Was zapraszam!
Trafiliśmy też idealnie z pogodą. Nie było ani zbyt zimno, ani upalnie. Mogliśmy spacerować w słońcu, siedzieć na piasku i wpatrywać się w kojące fale.
Cieszę się, że przywieźliśmy z Gdańska tak wspaniałe, leniwe momenty, bo to ostatnie wakacje, które spędzamy we dwójkę bez jednoczesnego pozostawiania naszej latorośli pod czujnym okiem innych.
Zależało mi, abyśmy na tym wyjeździe odpoczęli, zrelaksowali się, mieli chwile na przemyślenia i nastawienie się na ten nowy, pełen wyzwań etap w naszym życiu.
Myślę, że moje założenie się powiodło! Wróciliśmy wypoczęci, po wielu długim rozmowach, wybieganiu w przyszłość i snuciu przeróżnych planów.
Nie mieliśmy żadnego planu zwiedzania, niemal nie zwracaliśmy uwagi na zegarek i chociażby z tego powodu był to wyjazd jedyny w swoim rodzaju!
Obiad na plaży z widokiem na morze? A proszę bardzo!
Mieliśmy świetną miejscówkę, która poza rewelacyjną lokalizacją miała naprawdę smaczne obiady. Nie wszystkie były wyjątkowo zdrowe, umówmy się ;), jednak taka dawka energetyczna dobrze nam robiła po połowie ruchliwego dnia i przed drugą połową spacerów, robienia zdjęć i pływania!
Czy można się oprzeć tym widokom? Dla mnie to niemożliwe! Morze jest tak kojące, wyciszające i jednocześnie dające tak wielkie pole możliwości, nowych przemyśleń i gotowości do działania, że zdecydowanie mogłabym nad morzem zamieszkać!
Wyjątkowy moment
O kopniakach w czasie ciąży nasłuchałam i naczytałam się wiele.
Czasem były to zdania wypowiadane w pozytywnym tonie, czasem w bardziej narzekającym. Niezależnie od intencji, sama nie mogłam doczekać się na moment, w którym poczuję ruchy naszej Kruszyny.
Momentami nawet wydawało mi się, że to może to już „to” jednak nie miałam pewności, czy to czasem nie trawiony arbuz lub inne wchłonięte po długim detoksie owoce ;)
Gdy w końcu pojawił się ten pierwszy kopniak momentalnie wiedziałam, że to właśnie TO (czyli dokładnie tak, jak to piszą we wszystkich mądrych książkach i jak to opisują obecne mamy)!
I wiecie co? Jest to tak wyjątkowe uczucie, że absolutnie nie da się go z niczym porównać.
Jasne, można opisywać je na wiele sposobów i pewnie nawet i znajdzie się kilka całkiem trafnych porównań. Jednak gdy uświadomimy sobie, że to mały człowiek daje o sobie znać, a nawet się z nami komunikuje odpowiadając na stukania, głaskania i głos to wówczas dzieje się absolutna magia!
I w głowie i w sercu :)
Pyszne jedzenie
Ileż we wrześniu było pysznego jedzenia! Absolutna kulminacja, na którą wpływ miały wyjazdy, nie tylko do Gdańska.
Jedliśmy pyszne śniadania i w gdańskich Pobitych Garach i w katowickich 8 stolikach!
Nad morzem oczywiście nie mogło zabraknąć gofrów i lodów!
Pałaszowaliśmy gofry na plaży i choć wiem, że „gofry jak gofry” to te nad morzem smakują naprawdę zupełnie inaczej ;)
Wybraliśmy się też na romantyczną, późno wieczorną kolację na gdańską starówkę.
Jedzenie było pyszne! A do tego klimat, zapach kwiatów na tarasie restauracji i powolne cieszenie się chwilą. Po prostu idealnie!
Wspólna rozrywka
Trafiliśmy na wyjątkowo rewelacyjny film, którego jeśli jeszcze nie widzieliście musicie to koniecznie nadrobić!
Mowa o 'Sekretnym życiu zwierzaków domowych’ – animowany film, który zapewnił całą masę śmiechy w trakcie seansu i rewelacyjnego nastroju po nim.
Z racji moich zwiększających się gabarytów, a co się z tym też i wiąże mocno dającym o sobie znać kręgosłupie odkryłam na nowo basen! Wiele lat temu byłam jego miłośniczką jednak nieciekawa przygoda z wrzuceniem mnie do wody sprawiła, że się zniechęciłam i zrezygnowałam z niego na ponad dekadę.
Całe szczęście, że już szukając hotelu w Gdańsku głównym wyznacznikiem była obecność basenu, bo ogromną ulgę daje mi przebywanie w wodzie. Po powrocie do Krakowa znalazłam bardzo przyjemne basenowe miejsce, które idealnie wpisuje się w moje, co prawda niemal godzinne, ale jednak powolne i bez szarżowania pływanie ;)
Basenem zaraziłam Mateusza i tak teraz oto mamy dodatkową, wspólną rozrywkę!
Nowa pasja
Wrzesień to też definitywnie podjęta decyzja o rozpoczęciu regularnego dokumentowania wspomnień w albumach Project Life.
O tym, w jakie akcesoria się do tego celu wyposażyłam możecie poczytać tutaj Project Life – Czas Start, Moje pierwsze zakupy!
Zdjęcia do pierwszego miesiąca, jaki zagościł w albumie, czyli września, wywołałam w fotokiosku.
We wszystkie dodatkowe akcesoria takie jak koszulki, karty i album zaopatrzyłam się w Scrapkach, w których właśnie trwa przedsprzedaż z genialnymi zestawami kart i albumami Rozglądam się wśród tej oferty za albumem już na 2017 rok! :)
Jakość ich jest całkiem zadowalająca i jedynie cena trochę zbyt wysoka. Tutaj z pewnością będę korzystać z tańszych opcji druku z zamawianiem zdjęć z wyprzedzeniem. Mam też na oku drukarkę do druku zdjęć w domu jednak na początek sprawdzę drukowanie w fotolabach.
W przygotowaniu zdjęć do ich wstawienia do albumu aktywnie pomagał mi Mateusz! Po przejrzeniu wszystkich koszulek, jakie miałam dostępne stwierdziłam, że najkorzystniej (i najłatwiej ;) ) będzie tworzyć kompozycje w koszulkach A.
Mają one miejsca na zdjęcia 10 x 15 oraz 5 x 7,5 – aby więc mieć zdjęcie do tej mniejszej koszulki wystarczy przygotować sobie do druku dwa zdjęcia nałożone na formatkę 10 x 15 i później w domu przeciąć zdjęcie na pół.
Decydując się na rozpoczęcie dokumentowania wspomnień w albumie Project Life wiedziałam, że będę miała sporo frajdy i zadowolenia z efektów jednak ostatecznie rezultat przeszedł moje oczekiwania!
Niby znałam wszystkie zdjęcia, większość z nich zrobiłam, później przebierałam, obrabiałam, a jednak po ich wywołaniu czułam się jakbym oglądała je po raz pierwszy w życiu! Przede mną kolejne miesiące do uchwycenia, a też i powrót w przeszłość ponieważ chciałaby aby ten album obejmował cały 2016 rok!
[fb_button]
W jaki sposób Wy dokumentujecie wspomnienia – tylko cyfrowa forma czy też coś namacalnego tworzycie?
I oczywiście, jakie momenty były dla Was najcenniejsze w minionym miesiącu? :)