fbpx

Tego wpisu miało nie być.

Miałam przetrawić wszystko w sobie, wrócić pewnego dnia na dawne tory i do pisania wcześniejszych tekstów.

Pojawił się jednak, bo tak jak śmierć coś kończy, tak i zaczyna stan, który już nigdy nie minie.

 

W połowie kwietnia odeszła moja Babcia. Niespodziewanie, bo przecież wygrała tyle bitw o życie. Po kilkutygodniowej walce, po wielu dniach cierpienia i naszej opieki. Wszystko to z powodu jednego, medycznego błędu. Jednej decyzji, być może jednej sekundy, podczas której niepostrzeżenie stało się nieodwracalne.

Przez wiele tygodni wierzyłam, że jest szansa na to, by wywalczyła sobie swoje dawne życie, wróciła do domu, jak co roku wyjechała do domku na wsi i dopytywała o prawnuki. Wierzyłam w to, bo i było coraz lepiej.

 

Mówi się, że czas leczy rany, sprawia, że ból jest mniejszy. Nie czuję jednak, by ból faktycznie się zmniejszał. On się zmienia, stapia z Tobą, staje się częścią Twojej codzienności, a Ty jesteś zmuszony nauczyć się z nim żyć.

Jednak ten ból wcale się nie zmniejsza.

 

„Ci, których kochamy nigdy nie umierają, bo miłość, to nieśmiertelność.”

 

Tego wpisu miało nie być. Bo miałam nie mieć powodów, by go pisać. Po ciężkim marcu przyszedł przecież spokojniejszy kwiecień, przyniósł ze sobą wiele nadziei, by nagle odebrać nam wszelkie złudzenia.

 

Straciliśmy tak bliską nam osobę.

Tą, którą troszczyła i martwiła się najbardziej o nas, najmniej o siebie. Tą, która namiętnie stawiała pasjanse, by jak najprędzej dać nam znać czy sprawa, o którą się martwimy pójdzie po naszej myśli. Tą, która nie zdążyła nauczyć nas robić najpyszniejszych pasztecików na świecie.

Straciłam mojego największego obrońcę i bezwarunkowego fana. Do dziś pamiętam toast/przemowę, jaką wygłosiła Babcia na moim ślubie. Tyle zakumulowanych dobrych słów na swój temat, wygłaszanych bez chwili zawahania i z ogromną dawką emocji, nigdy jeszcze nie usłyszałam. Takie właśnie są Babcie. Rozbrajają swoją miłością.

Straciłam najwierniejszego Czytelnika wszystkich moich tekstów, Widza wszystkich filmów i Kibica, by nie przestawać. Babcię, która wbrew pozorom rozumiała blogi lepiej niż nie jeden dwudziestolatek. Czytała też zresztą i Wasze komentarze.

Była na bieżąco ze wszystkim tym, co się u nas działo. I właśnie to „była” boli najbardziej i nieodwracalnie.

babciaija1

 

Tego wpisu miało nie być. Jak mogłam myśleć, że mogę przemilczeć istnienie tak wspaniałej Kobiety.

 

[fb_button]