Przez długi czas nie czułam się wystarczająco uprawniona do dawania innym rad z zakresu przedsiębiorczości, rozwoju zawodowego i rozwoju własnej firmy.
Uważałam, że stoi za mną zbyt małe doświadczenie, by się w tym temacie wymądrzać. W dużym stopniu nadal uważam, że jeszcze ogrom nauki i zdobywania doświadczenia przede mną.
W pewnym momencie, na szczęście, zdałam sobie sprawę, że moje 5 lat prowadzenia firmy, z założeniem jej na studiach włącznie, pracą dla znanych polskich i zagranicznych marek oraz wcześniejsze 3 letnie doświadczenie zawodowe zdobywane w czasie studiów to w sumie 8 lat zbierania lekcji, osiągania sukcesów i doświadczania potknięć.
8 lat, których ktoś inny może nie mieć i być może właśnie moja wiedza płynąca z tych 8 lat będzie w stanie choć jednej osobie pomóc.
Moje obawy przed zasadnością dzielenia się wiedzą były w zasadzie bezpodstawne. Górę wziął „syndrom oszusta” i na szczęście podjęłam z nim walkę, czasem niewyrównaną, ale przynajmniej się nie poddaję ;)
Jednak to nie o moich rozterkach, kwalifikacjach i doświadczeniu miał być ten tekst. Poruszam kwestię samozwańczych ekspertów, u których „syndrom oszusta” ani przez chwilę nie ma szans na pojawienie się. A szkoda, bo pojawiłby się wyjątkowo słusznie.
Piszę więc wiem.
Rozwój Internetu, możliwości jakie niosą ze sobą chociażby blogi sprawiają, że osoby, które „normalnie” nie miałyby szans na zaistnienie robią wielkie kariery. Dzięki swojej wiedzy, umiejętnościom, ciężkiej pracy, czasem dzięki swojemu wyglądowi.
I to jest ok. Popieram, szanuje, kibicuje i zachęcam do sięgania po więcej.
Poza jednak tymi, którzy mają za sobą zaplecze – wiedzę, umiejętności, charyzmę, urodę – pojawiają się też Ci, którzy chcą wykreować swój wizerunek eksperta wyłącznie na bazie pisanego bloga.
Piszę więc wiem, wiem bo piszę.
Wolałabym widzieć same 'Piszę bo przemyślałem, wiem bo doświadczyłem.’
Sprawdzam!
Czy bralibyście na poważnie rady i wskazania dotyczące leczenia chirurgicznego od miłej pani kwiaciarki? Pewnie zamienilibyście z nią kilka słów, wymienili historie o „znajomych znajomych”, a następnie udali się do lekarza specjalisty.
Dlaczego więc nie stosujecie tej samej zasady gdy w grę wchodzi Wasz rozwój zawodowy, osobisty, sportowy czy dietetyczny?
Sprawdzajmy co stoi za osobami, które czytamy i za których radami podążamy. Ich doświadczenie nie musi być spektakularne, ale niech będzie jakieś. Niech wiąże się z tematem, który poruszają na co dzień i w ramach którego nas pouczają.
Niby ten tekst nie miał być o moim doświadczeniu jednak nie mogę pominąć w nim poniższej kwestii.
W tym roku zdecydowałam się zakończyć działalność założonej blisko 5 lat temu agencji social media. Nie zrezygnowałam jednak z prowadzenia działalności gospodarczej – jedynie zmieniłam jej nazwę na samo tylko imię i nazwisko. Pozostałam również przy fragmencie jej dawnego kształtu.
Powody rezygnacji konkretnie z agencji to okazja na osoby post wiec nie będę ich teraz rozstrzygać.
Istotny jest tutaj fakt, że jestem w o tyle komfortowej sytuacji ekonomicznej, by móc zrezygnować z robienia czegoś, co mnie nie kręci na rzecz wejścia w kompletnie nową branżę i spróbowania w niej swoich sił. Poświęcenia kilku miesięcy na doskonalenie, naukę i rozwój.
Najwyraźniej więc coś zrobiłam dobrze.
I niezależnie od tego, jak głupia, nieodpowiedzialna czy niepoważna może komukolwiek wydawać się taka, a nie inna moja decyzja to ja miałam możliwość jej podjęcia.
Dlatego też chcę zrobić wszystko, by móc dzielić się z Wami moją wiedzą i doświadczeniami, abyście sami mogli poprawić komfort swojego życia.
Abyście nie bali się podejmowania decyzji, nawet mało popularnych. Zachęcając jednak do ich podejmowania mówię o czymś, czego sama doświadczyłam na własnej skórze!
Po co o tym piszę?
Nie mogę wyjść z podziwu gdy czytam rady odnośnie postępowania, pracy, przedsiębiorczości od osób, której nie mają na tym polu żadnych doświadczeń.
Samej pisanie takich wskazówek przychodzi mi dość ciężko i skutkuje analizowaniem kilkukrotnym danego tekstu, wracaniem do niego po kilku dniach i nieustannym poprawianiem.
Zdaję sobie bowiem sprawę, że osoby je czytające mogą faktycznie wprowadzić w życie moje rady. Byłoby wyjątkowo głupio gdyby pod wpływem mojego nieprzemyślanego tekstu popełniły same błędy.
Odnoszę natomiast wrażenie, że zdecydowanej większości „ekspertów” pisanie tego typu tekstów przychodzi z ogromną łatwością.
Sprawdzajcie, za czyimi radami podążacie i kim jest osoba stawiająca się w pozycji eksperta. Jeśli macie postąpić według czyjejś rady upewnijcie się, że poparta jest ona doświadczeniem, a nie jedynie kilkoma przeczytanymi książkami.
Możliwe, że narażę się komuś, kto przeczyta ten tekst i odbierze go personalnie.
Jeśli tylko masz za sobą zaplecze i doświadczenie, a nie tylko suchą teorię i kilka, nawet świetnych, przeczytanych książek, to nie powinieneś się niczym przejmować.
A jeśli nie masz? Cóż. Zastanów się, czy na pewno powinieneś uczyć innych tego, w czym sam nie zdążyłeś jeszcze się sprawdzić.
W jaki sposób Wy oceniacie rzetelność i wartość tekstów, które czytacie w Internecie? Czy i jakie informacje o piszącym są dla Was najistotniejsze?
Dziękuję, że poswieciłaś czas na przeczytanie tego wpisu.
Mam nadzieję, że przyniósł Ci potrzebną wiedzę, cenne wskazówki, chwilę refleksji lub relaksu.
Możesz teraz:
- Dodać komentarz Pozostawić komentarz ze swoją opinią, włączyć się w dyskusję. Czytam wszystkie komentarze i odpowiadam na większość z nich.
- Udostępnić ten wpis. Jeśli uważasz, że warto było go przeczytać to podziel się nim z innymi!
- Śledzić mój FanPage aby otrzymać aktualne informacje na temat moich działań znajdziesz.
- Obserwować mnie na Instagram gdzie dzielę się obrazami mojej codzienności w postaci zdjęć i krótkich filmików.