Mnóstwo planowania, wyciskania ile się da z jesiennego klimatu, cała masa przeglądanych stron internetowych i ogrom zamówień przedmiotów, o istnieniu których nie miałam pojęcia!
W zdjęciowym skrócie zapraszam Was na podsumowanie tych tygodni.
Myślę, że podeszliśmy całkiem z umiarem do całości przygotowań jednak o tym, czyli o kompletowaniu wyprawki z głową postanowiłam, że przygotuję osobny, już po narodzinowy materiał.
Dziś po prostu pora na kadry z naszej radosnej twórczości ;)
Jesienne klimaty
Wiem, że mogło być zdecydowanie słoneczniej i mniej szaroburo jednak nie ma co narzekać, trzeba brać to, co się dostaje i wyciskać z tego jak najwięcej!
Wyposażona więc w jesienne akcesoria chłonęłam klimat długich wieczorów.
Udało mi się nadrobić trochę zaległości czytelniczych, głównie w tematach czekających rozwojowych książek. Przenoszę na zimowe wieczory ciężar przejścia przez resztę oczekujących lektur.
W tym roku doczekaliśmy się dynii i nawet ją spożyliśmy ;)
Brzuszkowe leniuchowanie
Przygotowałam sobie dość komfortowe warunki do brzuszkowego leniuchowania, chłonięcia jesieni i nadrabiania czytelniczych zaległości.
Z wielkim też zaskoczeniem obserowałam, jak brzuszek, którego przez wiele miesięcy praktycznie nie było, zdecydował się wyraźnie zaznaczyć swoją obecność jesienią właśnie ;)
Swoją drogą, na zdjęciu jedno z ostatnich moich „stylizacji” z dżinsami – najpierw poszły w odstawkę zwykłe, a teraz pora pożegnać już nawet te ciążowe. Co to będzie, co to będzie…!
W brzuszkowaniu dzielnie wspiera mnie Mateusz – placuszki, zupki, herbatki, śniadanka.
Ciąża przebiega u mnie nieco trudniej niż się tego spodziewałam, aczkolwiek mogło być dużo, dużo gorzej więc kompletnie nie narzekam.
Nie zmienia to jednak faktu, że bez takiego solidnego wsparcia, jakie otrzymuje od męża każdego dnia, byłoby bardzo ciężko!
Kompletowanie wyprawki
Pierwsze zakupy, jakie u nas zawitały w ramach kompletowania wyprawki były kompletnie nieplanowane i pojawiły się z powodu „zabłądzenia” w dział dziecięcy w czasie zakupów spożywczych.
Kupiliśmy wtedy sukieneczkę i dwa komplety ubranek, które totalnie nas urzekły. Gdy przywieźliśmy te ciuszki do domu, i przez kilka dni leżały one dumnie na fotelu, bardzo mocno dotarło do mnie, że oto zawita do nas za chwil kilka nowy człowiek.
Wiecie, jakby te dziesiątki zdjęć, filmy z usg i regularna komunikacja dochodząca wprost z brzucha były zbyt małymi wskazówkami ;)
Później przyszła pora na bardziej już rozważne i przemyślane kompletowanie tego, czego potrzebujemy. Ruchy myszką przy tych pierwszych „poważnych” zakupach celowały w bodziaki, spodenki, kombinezony!
Biały miś, którego widzicie na zdjęcia to upatrzony przeze mnie już od pierwszych miesięcy ciąży słodziak, odnośnie którego miałam nadzieję, że nie zniknie ze sklepu zanim stwierdzimy, że już „możemy” zacząć wielkie kupowanie.
Misiak wylądował ostatecznie u nas i teraz czeka dzielnie na swoją Misiaczkę! ;)
Wszystko wskazuje na to, że skompletowaliśmy małe ZOO ;)
Do nowego kombinezonu dołączył też stary, w którym to ja byłam transportowana jako bobas.
Kombinezon ten przechowała moja babcia, której już niestety z nami nie ma, a która na prawnuki czekała z wielką niecierpliwością.
Moja mama odnalazła to wyjątkowe znalezisko i dała mi gdy zaczęliśmy sami kupować pierwsze ubranka i gdy już jeden „nowy” miś był u nas. To była bardzo fajna, wielopokoleniowa chwila i coś mi mówi, że jeszcze długa przyszłość przed tym kombinezonem!
I jeden i drugi ma motyw misia – bardzo uroczo, że się tak dodatkowo złożyło, bo wbrew pozorom wyszło to kompletnie przypadkiem :)
Zmiany w sypialni
Zdjęcia, które kompletnie nie powinny pojawiać się na wymuskanych blogach! ;)
Tak oto wyglądało wielkie przemalowywanie. Obie szafki czekały na swój moment długie miesiące. W ciąży jednak o wiele szybciej, paradoksalnie, można więc do realizacji wielu planów zmobilizować i nawet bez większych oporów wkręcić w nie partnera!
Kolejne, niestylowe zdjęcia, schodzę kompletnie na psy ;)
No ale sami powiedźcie – jakby wyglądał ten kącik gdyby komoda nie była w pięknym, białym kolorze?
Co by sobie to dziecko o nas pomyślało?! ;)
Kącik dla bobasa
Gdy przyjechało do nas łóżeczko, a było to dość późną wieczorową porą, czekało ono na swój moment na złożenie i pojawienie się na miejscu honorowym w sypialni.
Zbyt długo czekać nie musiało.
Łóżeczko składane było o 5:30 na drugi dzień rano przez dzielnego, przyszłego tatę!
Wiecie jak niesamowite wrażenie zrobiło na nas jego widok i późniejsze układanie na początek części, a później całości skompletowanej już wyprawki?
Kompletny kosmos!
Na komodzie, jak widzicie stoi rozłożona wanienka, jednak będziemy ją rozkładać tylko do kąpieli. Dzięki zyskamy w ciągu dnia miejsce na akcesoria kosmetyczne tak, by mieć je pod ręką tuż koło łóżeczka.
Na łóżeczku brakuje nam jeszcze przewijaka, którego produkcja się opóźniła. Jednak to już jest dla mnie najmniejszym problemem ;)
Wbrew moim wcześniejszym obawom, nie mamy problemów z przejściem pomiędzy łóżeczkiem a łóżkiem czy też ze zmieszczeniem się na jednej ścianie regału, łóżeczka i komody.
Wszystko stoi sobie dość luźno, z miejscem na jeszcze jakieś dodatkowe akcesoria, i czeka na nową lokatorkę!
Podsumowując, jesień upłynęła nam głównie pod znakiem przygotowań, zmian i szykowania się na nasze nowe role.
Niemal wszystko mamy już kupione i albo czeka w domu na pojawienie się nowego lokatora albo my czekamy na dostarczenie brakujących elementów do nas.
Grunt, że całość wyprawki jest zamówiona i teraz mogę z wielkim spokojem i ulgą poświęcić się odpoczywaniu bez żadnych dodatkowych tematów czekających jeszcze na załatwienie.
A przyznam Wam, że faktycznie tego odpoczynku teraz pojawiła się wielka potrzeba i chociażby dzisiejsze przespane niemal 5 godzin w ciągu dnia przeszło praktycznie niezauważone ;)
Jak Wam minęły jesienne tygodnie i co planujecie dla siebie na zimową końcówkę roku?
Zachęcam do wykorzystania tych kilku tygodni i dopięcia tego, na realizacji czego zależało Wam w tym roku, pomocne w tym będzie zajrzenie do postu 17 przed 2017! – to będzie wówczas wielka satysfakcja! :)