fbpx

Postanowiłam przygotować materiał, który za chwilę przeczytasz ponieważ dostaję coraz więcej wiadomości, pytań, pojawia się również ten temat w rozmowach prywatnych.
A jaki temat? Jak udaje mi się rozwijać moją działalność, w jaki sposób napisałam książkę i teraz ją promuję będąc jednocześnie w ciągu minionych lat w dość trudnej sytuacji zdrowotnej mojej córki i jeszcze na dodatek z przeprowadzkami co około rok, w tym z ostatnią do USA?

Poza odpowiedzią na ciekawość, która się w Was pojawia, mam dwa główne powody, dla których przygotowałam ten materiał i z powodu których jest on tak obszerny. Po pierwsze zależy mi na tym żebyś mogła z mojego doświadczenia, z moich metod działania wyciągnąć coś dla siebie i wyprowadzić to w swoje życie.

I to niezależnie od tego, czy też tak jak ja jesteś mamą prowadzącą biznes z dzieckiem, które jest cały czas z Tobą domu, czy też wtedy gdy np. pracujesz na etacie i chcesz dodatkowo założyć swój biznes i rozwinąć go.
Starałam się umieścić w nim jak najwięcej praktycznych wskazówek i szczegółowego opisu tego, dlaczego coś robię w taki, a nie inny sposób. Znajdziesz więc tutaj dużo przykładów, opisu mojego sposobu działania i toku myślenia jaki towarzyszył podejmowaniu konkretnych decyzji.
Wszystko po to, żebyś mogła sobie z tego szerokiego wachlarza wybrać jak najwięcej potencjalnych rozwiązań dla Ciebie.

Jest jednak drugi powód, dla którego postanowiłam i zależało mi na tym żeby ten materiał był tak obszerny. Chcę odczarować to co mówi się na temat prowadzenia biznesu będąc dzieckiem w domu.
Bo ja wiem że niby wszyscy wiedzą, że to wcale nie jest taka łatwa sprawa, że biznes i bycie z dzieckiem w domu wymaga dużo wyrzeczeń i że to wszystko jest bardziej skomplikowane niż się wydaje.
Jednak mam cały czas wrażenie, że wydaje się to właśnie o wiele łatwiejsze dla innych niż jest w rzeczywistości.

Z jednej strony bardzo się cieszę z tego, że wydaje się wielu osobą że mnie to wszystko co robię przychodził z jaką łatwością i że wygląda to z boku na coś stosunkowo łatwego i przyjemnego. I muszę też przyznać całkowicie otwarcie, że ja naprawdę nie wyobrażam sobie za bardzo innego rozwiązania innego układu niż ten, który teraz jest moim udziałem ponieważ ja uwielbiam pracować z domu. Jestem też ogromnie wdzięczna za to, że mam możliwość łączyć to co robię z jednoczesnym byciem z Emilią w domu i że mogę sobie pozwolić na to, że jest ona ze mną i że możemy spędzać te pierwsze lata razem. Wdzięczna jestem za to bardzo, nawet jeśli dzieje się to przez te pierwsze lata koszta mojego biznesu. Jestem gotowa ten koszt ponieść, bo takie są moje priorytety.

Jednak to nie znaczy, że tylko dlatego że coś wygląda łatwo przyjemnie i że generalnie ja się bardzo cieszę, że takie mam życie jakie mam, że nie bywa ciężko. Nie oznacza to, że nie jest to trudne do pogodzenia i że nie wymaga ode mnie różnego rodzaju kombinowania jak coś zrobić, bardzo ścisłego ustalania reguł z samą sobą i z moim mężem, ale też bardzo wielu kompromisów.

I tym materiale przeczytasz o tym wszystkim. O moich rozwiązaniach, wyborach i moich kompromisach, a także o powodach, dla których robię coś w taki, a nie inny sposób.

Znajdziesz w nim przydatną dla Ciebie wiedzę nie tylko jeśli jesteś mamą, ale również gdy pracujesz na pełen etat i rozwijasz lub chcesz rozwinąć własny biznes poza tradycyjną pracą.

Najważniejsza więc sprawa jest taka, że nic mi się nie “udaje”, a jest to wynik pracy, kompromisów, zarówno moich jak i mojego męża, drastycznej zmiany w sposobie mojej pracy i odrzucenia wielu pomysłów, które na siebie i swój biznes miałam. Wspominam o tym nie dlatego, by się wyzłośliwiać w stosunku do osób, które o tym “udawaniu się” mówią – wiem, że to wynika z dobrych intencji, jednak jednocześnie taki dobór słów sprawia, że zabieramy osobie, o której mówimy sprawczość.
Dodatkowo nakładamy na siebie takie poczucie winy i przekonanie “mnie to się nic nie udaje”, tak jakby fakt czyjegoś powodzenia, sukcesu, szczęścia był właśnie wynikiem przypadkowego udania się czegoś, a przynajmniej był czymś bardzo łatwym. Tak łatwym, że to wręcz nie do pomyślenia, że my nie możemy doświadczać tego samego. A wprowadzanie się w takie myślenie to ślepy zaułek, który doprowadzi jedynie do tego, że wraz z kolejnymi sukcesami innych będzie w nas samych rosło poczucie niezadowolenia z siebie.

Co więcej, wiele rzeczy mi faktycznie nie wychodzi. Często jednak mało kto o tym wie, bo mnóstwo spraw rozstrzyga się na zapleczu prowadzenia biznesu. I nie będę się tutaj bawić w propagandę sukcesu i mówić, że jest inaczej.
Pojawia się na mojej drodze mnóstwo błędów, nieudanych pomysłów, źle przeprowadzonych projektów. Rzeczy się komplikują, czasem z winy mojej, czasem z winy okoliczności czy innych ludzi. Jak to bardzo często lubię mówić, “wydarza się też życie” i wielokrotnie ma zupełnie inną wizję tego, co ja zaplanowałam dla siebie na najbliższe tygodnie, miesiące czy lata.

Niezależnie jednak od tego, jak wiele pracy, kompromisów, konkretnego planu jest potrzebne i jak wiele rzeczy może potencjalnie się nie udać, ja cały czas działam. Co więcej, ciągle pracuję ze sobą nad tym, by odrzucić w sobie nawet te chwilowe chęci do porzucenia czegoś, tylko dlatego, że coś się po drodze nie udaje.

 Istnieje kilka zasad, którymi się kieruję planując i wykonując swoją pracę. Staram się, by były one przestrzegane najczęściej, jak to tylko możliwe.
Czasem jednak mi się to nie udaje! I to jest bardzo ważna kwestia! Tobie też może się czasem nie udawać. Może Ci się nie chcieć, możesz być przemęczona, zrezygnowana, niepewna tego, co dalej. To oznacza jedynie tyle, że jesteś człowiekiem z krwi i kości! Nie gorszym od nikogo innego i nie mającym żadnych braków. Po prostu człowiekiem.

Sedno wszelkich gorszych momentów tkwi w tym, by się zawsze z nich podnosić. Nie dać się im zakopać w dole bez wyjścia. Tylko i aż tyle.

Jak więc wygląda mój standardowy dzień i tydzień pracy? Wyznacza go kilka zasad, według których ten dzień i tydzień planuję. Dzięki temu, że za chwilę poznasz te zasady, zyskasz tak zwany pełny obraz tego, dlaczego podejmuję określone decyzje i będziesz miała szerszy zakres potencjalnych rozwiązań do przemyślenia i ewentualnego wprowadzenia do swojej codzienności. Bo mój rzeczywisty kalendarz niekoniecznie może Ci się faktycznie na coś przydać. ;)

Zasady wspierające moją pracę:

1. Moja córka ma korzystać na czasie, który spędza ze mną w domu.

Jest to pierwszy i najważniejszy punkt moich działań ponieważ jest wiele rzeczy, które mogę w swoim życiu osobistym lub biznesie nadrobić, ale z pewnością nie są to pierwsze lata życia mojej córki.
Zdecydowaliśmy, że Emilka dopiero w kolejnym roku rozpocznie przedszkole i do tego czasu będzie ze mną w domu. Dbam więc o to, by ten czas był dla niej wartościowy. Nie jest więc dla mnie ok wizja mnie siedzącej od rana do wieczora przy komputerze, ani telefonie, bo przecież teraz tak wiele można zrobić tylko na telefonie. Bo co to byłoby za spędzanie czasu z dzieckiem gdy matka tylko gapi się w ekran?
Dodatkowo, na przestrzeni ostatnich prawie 3 lat moim priorytetem jest wspieranie córki w rozwoju, procesie rehabilitacji, pracy nad jej mową, czyli wszystkim tym, co było naszą codziennością po ciążowych i porodowych komplikacjach.

Mam więc ze sobą ustaloną zasadę, że w czasie gdy jestem sama z Emilką, sięgam po laptopa tylko w wyjątkowych sytuacjach, których nie da się rozwiązać w 5 minut na telefonie. I gdy już muszę wziąć tego laptopa to maksymalnie może to być 15 minut. To mniej więcej taka ilość czasu, w której moja córka może zająć się samodzielną zabawą, która tak swoją drogą jest bardzo ważna. Nie jest to jednak aż tak długi okres czasu, w którym wiem, że spoglądałały na “nieobecną” mamę ze smutkiem i niezrozumieniem, dlaczego to “klik, klik” jest ważniejsze niż nasze wspólne rysowanie.

A wiem to, bo niestety zdarzyły mi się w ostatnich miesiącach dni, w czasie których tego mojego siedzenia z nosem w komputerze było znacznie więcej niż sobie tego życzyłam. I zwyczajnie było mi z tym źle. Piszę o tym, bo nie chcę wpisywać się w wyidealizowany obraz świata, w którym połączenie biznes plus macierzyństwo to droga usłana różami i watą cukrową.

Nie oznacza to, że Tobie też ma być źle jeśli tak pracujesz ani że nie można generalnie pracować przy dziecku, bo swoją drogą to się z tym nie zgadzam i uważam, że dzieci powinny wiedzieć, że coś takiego jak praca istnieje.

Oznacza to jedynie tyle, że moje zasady, zgodnie z którymi umówiłam się ze mną, że chcę aby moja praca z domu wyglądała w określony sposób, zostały nadszarpnięte i wiem, że będę robić wszystko, aby w kolejnych miesiącach, w naszym ostatnim roku tylko we dwie, się takie dni nie powtarzały.

Nie wpływa to dobrze ani na moją córkę, ani na mnie, ani nawet na mój biznes, bo obarczam wtedy moją pracę tym, że “zabiera” mi czas z dzieckiem. A to nie do końca praca zabiera, a niestety czasem bardzo zły splot wydarzeń i moje niedostateczne przewidzenie wszystkich potencjalnych przeszkód.

Moja zasada jest prosta – gdy jestem sama z dzieckiem, to jestem z dzieckiem. Bez siedzenia z nosem w jakiejkolwiek elektronice.

Dodatkowo, gdy nie masz ze sobą ustalonych takich reguł to praca, jaką masz do wykonania pracując z domu, może się rozciągnąć na całą dobę. Bo nie zrobisz “przy dziecku” tyle, co pracując sama w skupieniu i możesz potem przez całe popołudnie, wieczór nadrabiać to, co rozgrzebałaś wcześniej.

Co więc robię w ciągu dnia i czy absolutnie nic “nie mogę” zrobić z dzieckiem? Ależ skąd! Poza tym, że mamy wspólnie typowo dziecięce aktywności i zabawy, angażuję też Emilię we wszystkie możliwe aktywności, jakie są konieczne w ciągu zwykłego codziennego dnia.

Razem na przykład szykujemy posiłki, rozpakowujemy zakupy, ładujemy i rozładowujemy zmywarkę, sprzątamy mieszkanie. I choć wszystkie te czynności zajęłyby mi znacznie mniej czasu gdybym wykonywała je sama, to jest to swoją drogą wspaniały sposób nie tylko na spędzanie czasu z dzieckiem, budowanie relacji, ale też i na naukę tego małego człowieka życiowych umiejętności.

Chcę podkreślić w tym miejscu ważną rzecz. Moje robienie wspólnie z Emilką wszystkich tych rzeczy sprawia, że nie marnuję później czasu jej drzemki czy momentów, w którym opiekę nad nią może przejąć Mateusz, na “zajmowanie się domem”. Co prawda nie był ten układ możliwy od zawsze i musiałam stopniowo wprowadzać go do naszego życia jednak jest warto uczyć takiego działania siebie i swoje dziecko.

Jednocześnie też dbam o to, by nasze dnie nie polegały jedynie na czynnościach domowych. Każdego dnia Emilia ze mną czyta, śpiewa (śpiewajcie swoim dzieciom, będziecie zaskoczeni jak to wspaniale na nie wpływa! :) ), ma aktywności plastyczne, fizyczne, dodatkowo też mamy czas na rozwój jej mowy.

Jeśli przeraża Cię ta ilość aktywności, to pamiętaj o ważnej rzeczy – one nie trwają godzinami! Gdy malujemy to całość, od rozłożenia akcesoriów i sprzątania, zajmuje nam jakieś 20-30 minut, bo zwyczajnie dziecko w tym wieku się szybko nudzi.

Staram się też najczęściej, jak się da spacerować z córką, zabierać ją na rower, na plac zabaw. Nie to jest przy naszej kapryśnej pogodzie z San Francisco zawsze najłatwiejsze, ale bardzo polecam wszystkim mamom wychodzenie z dziećmi regularnie z domu. To zrobi dobrze dzieciakom, ale to będzie też bardzo korzystne dla Waszej równowagii psychicznej!

Ten punkt, korzystania przez dziecko na czasie spędzanym w domu z mamą, jest ważny w mojej ocenie z jeszcze innego powodu. Jeśli nie masz możliwości ograniczenia swojej pracy jedynie do godzin gdy Twoje dziecko będzie odpoczywać na drzemce lub będzie pod opieką np. partnera, to warto zastanowić się, czy nie lepszym rozwiązaniem jest zdecydowanie się na żłobek lub nianię.

Bo faktycznie może wówczas więcej skorzystać na kilku godzinach z paniami lub opiekunką niż na patrzeniu przez te kilka godzin na pracującą mamę i jednoczesne jej rosnące wyrzuty sumienia.

 

2. Pracuję co najmniej 3 drzemki oraz popołudnia/wieczory tygodniowo oraz oba weekendowe poranki.

Dlaczego tylko 3 drzemki oraz popołudnia? Bo rzeczywistość z 2,5 letnim dzieckiem bywa bardzo różna. I zdarzają się dni gdy nie pozostawia ona na tyle energii, by oddać się jeszcze pracy. Ustaliłam więc 3 drzemki i /lub popołudnia jako minimum, aby dać sobie pozwolenie na bycie człowiekiem, ale też i by nie rozleniwiać się na tyle, aby nie zrobić nic przez tydzień. Łatwo jest ciągle odpuszczać zwalając winę na przeróżne wydarzenia i tego typu sztywne ramy pozwalają na trzymanie się na dobrym torze działań.

Dziennie pracuję od 2 do 4 godzin. Nie wliczam w to czasu, w którym rozmawiam z rodziną czy znajomymi ani czasu, w którym czytam, uczę się czy scrolluję media społecznościowe ;). Ten czas to okres, w którym tworzę treści, planuję, szykuję materiały, omawiam dalsze działania ze współpracującymi osobami, a także prowadzę sesje coachingowe.

Mówiąc całkiem szczerze, jest to bardzo mała ilość czasu. Szczególnie, że prawie nigdy nie wygląda to tak, mam do dyspozycji jednym ciągiem 4 godziny pracy. Częste odrywanie się od przepływu myśli, planowanych zadań czy nanoszonych poprawek nie wpływa dobrze na proces twórczy ani na szybkość wykonywanych prac. Nie ma się tutaj co oszukiwać. Jeśli więc spodziewasz się myśląc o prowadzeniu biznesu z dzieckiem w domu samych wspaniałych doświadczeń, to muszę Cię z tej wizji wybudzić.

Jeśli natomiast chodzi o weekendowe poranki, jest to dla mnie czas w którym mogę ze świeżym umysłem skupić się na pracy. Bo nie jestem już po całym dniu bycia mamą i mogę spokojnie zająć się moimi zadaniami wiedząc, że Emilia spędza właśnie na wyłączność bardzo ważny też dla niej czas ze swoim tatą.

Dodatkowo, ze względu na różnicę czasu pomiędzy USA a Polską, która wynosi 9 godzin, to właśnie w weekendy mogę przede wszystkim pracować z indywidualnymi klientami coachingowymi z Polski.

Zanim zostałam mamą, praca w weekendy była czymś czego bardzo unikałam. Jestem pewna, że gdy Emilia rozpocznie przedszkole wrócę do tamtych zasad.

Nawet teraz jednak, weekendowe poranki oznaczają weekendowe poranki i staram się, by nie przeradzały się one nieustannie w weekendowe maratony pracy.

 

3. Wybieram do realizacji projekty, które bezpośrednio wiążą się z moim biznesem.

        Z ilością czasu, jaką mam do dyspozycji, którą omówiłam w poprzednim punkcie wiążą się to, że mogę zajmować się tylko i wyłącznie tym, co przyniesie największą korzyść zarówno Tobie, jako odbiorcy moich treści, jak i mnie jako osobie prowadzącej biznes.

Zasada ta oznaczała, że musiałam oduczyć się robienia wszystkiego, co wydawało się “fajne”. Staram się więc cały czas robić rzeczy, które autentycznie sprawiają mi przyjemność jednak ważne jest też to, by łączyły się one z tym, czym jest mój biznes.

To oznaczało na przykład rezygnację z wyzwań rysunkowych, kaligraficznych, fotograficznych, na które beztrosko miałam czas zanim zostałam mamą. ;)

To oznaczało też stopniową zmianę modelu, w jakim prowadzę mój biznes ponieważ przeprowadzka za ocean sprawiła, że mogę prowadzić znacznie mniejszą ilość klientów coachingowych niż gdy mieszkałam w Polsce.

W mojej ofercie pojawiło się więc więcej produktów do samodzielnej pracy. Pojawiła się też oczywiście książka “Zacznij od dzisiaj. Organizacja czasu, pracy i życia z wykorzystaniem metod coachingowych”. Jednak gdy ją pisałam nie wiedziałam jeszcze, że jej premiera odbędzie się gdy ja już od dłuższego czasu będę mieszkać w innym kraju ;)

Dostępne obecnie produkty to dopiero początek tego, co planuję jako narzędzia coachingowe, z których można będzie korzystać samodzielnie. Jest to dla mnie duża zmiana w sposobie pracy więc sporo po drodze popełniam błędów i napotykam na przeróżne problemy.

Z tego też powodu tym istotniejsze jest, abym planując działania zawodowe nie zajmowała się wszystkim, co tylko wydaje się fajne, ale koncentrowała swoją uwagę na najważniejszych z ważnych zadaniach!

 

4. Pracuje w jednym okresie czasu nad jednym projektem.

…lub przynajmniej nad rzeczami, które są z tej samej kategorii zadań do wykonania. Obecnie pracuję zarówno z polskimi, jak i amerykańskimi klientami coachingowymi i to sprawia, że do swojej pracy muszę też włączyć zadania związane z rozwojem biznesu nie tylko w Polsce. Jednak główna zasada tych działań jest taka sama więc nie traktuję tego, przynajmniej na tym etapie, jako osobne projekty.

Główne jednak założenie pracy nad jednym projektem w jednym okresie czasu, zapewnia Ci większą stabilizację i lepsze efekty. Trudno jest mi sobie wyobrazić żebym do okresu ostatnich miesięcy, w czasie których pracowałam nad książką, dołożyła jeszcze tworzenie chociażby kursu online. Zwyczajnie wypaliłabym się i miałabym poczucie, że kręcę się w kółko.

Nie neguję całkowicie usystematyzowanej pracy nad kilkoma projektami jednocześnie. Szczególnie gdy ma się do chociażby do współpracy dostępny zespół sprawdzonych osób. To jest do zrobienia po spełnieniu kilku warunków.

Neguję ją w moim konkretnym przypadku, z ilością czasu jaką mam, i priorytetem, jakim ciągle jest dbanie o jakościowy czas z moją córką.

I obstawiam, że jeśli jesteś mamą, szczególnie dziecka w wieku przed przedszkolem, to skupienie się na jednym dużym temacie będzie najlepszym, co zrobisz dla siebie i swojego biznesu.

 

5. Mam wydzielony niepodlegający negocjacji czas na odpoczynek

Tutaj dochodzimy do najbardziej newralgicznego punktu. Jeśli nie trzymam się tej zasady, bo okoliczności nie dają mi na to przestrzeni to dzieje się u mnie bardzo, ale to bardzo źle.

Bo, co prawda napisałam, że to czas niepodlegający negocjacjom jednak gdy w momencie uruchomienia sprzedaży mojej książki okazało się, że w działaniu sklepu, systemie do wysyłania powiadomień mailowych o kupnie czy instrukcji o dostępie do kursów są krytyczne błędy, to nie mogłam przejść obok tego obojętnie i oddać się odpoczynkowi.

Co prawda, takie awaryjne sytuacje mogą się wydarzyć zawsze i nawet przy najlepszym przygotowaniu, sprawdzeniu, przetestowaniu coś może zadziałać nie tak, jak powinno. Wiem jednak, że będę jeszcze intensywniej pracować na takim układaniem promocji, szykowaniem materiałów i produktów, by ryzyko wpadek zostało jeszcze bardziej zmniejszone!

Czas na odpoczynek to coś, co muszę mieć dla siebie każdego dnia. Tak, dobrze przeczytałaś – dnia! Bo nie wystarczy jeśli raz na tydzień sobie pojadę na wycieczkę jeśli będę tak zmęczona, że nie będę miał sił nawet cieszyć się z tej wycieczki.

Wychodzę także z założenia, że życie nie może polegać na czekaniu na weekend więc planuję sobie go tak, by mój poniedziałek – piątek był fajnym doświadczeniem i czasem wartym przeżywania!

Mam teraz ułatwioną robotę, bo mogę obserwować każdego dnia moją dorastającą córeczkę i już to samo w sobie daje emocje i uczucia nie do przecenienia jednak nadal muszę dbać o siebie. Jako kobietę, która ma być tą fajną mamą i która ma prowadzić biznes pomagający innym kobietom!

Rozpracujmy teraz co to znaczy mój codzienny czas na odpoczynek. Każdego dnia muszę mieć czas na 3 rzeczy: kąpiel trwającą dłużej niż 5 minut (wcale nie jest to taka oczywista oczywistość jak jesteś matką :D), czynność która mnie relaksuje i tutaj są to różne aktywności w zależności od dnia (może to być czytanie książki, spacer, kolorowanki dla dorosłych, medytacja), rozmowę z bliską mi osobą.

Ten ostatni punkt to coś, co może się wydać bardzo oczywiste dla osób, które nie pracują w dom, a w szczególności dla tych które nie pracują w domu z dzieckiem.

Prowadzenie biznesu w domu bywa samotne. Macierzyństwo bywa samotne. Gdy połączymy te dwa elementy, tej samotności robi się zdecydowanie zbyt dużo.
Bardzo, bardzo ważne jest by mieć osoby, z którymi można porozmawiać na tematy od zwykłego “co słychać” aż po głębsze rozważania czy wygadanie się z lub wysłuchanie czyichś problemów. Codzienność z dzieckiem jest piękna. Jednak jako dorośli ludzie potrzebujemy w swoim życiu też kontaktu z innymi dorosłymi ludźmi i dorosłych z nimi rozmów. ;)

Te wszystkie elementy, które wymieniłam, to tak naprawdę niewiele, ale robią ogromną różnicę! Jeśli sama jeszcze nie dbasz o swój spokój psychiczny każdego dnia, tylko czekasz z tym do soboty, to koniecznie spróbuj! Od dzisiaj.

 

Czy 9 godzinna różnica czasu utrudnia czy ułatwia moje działania?

To ciekawe pytanie, które zadano mi jakiś czas temu. I początkowo miałam w sobie bardzo silne przekonanie, że z powodu tak dużej różnicy czasu prowadzenie przeze mnie dalej biznesu w Polsce jest praktycznie niemożliwe.

Z przekonaniami bywa tak, że gdy je w sobie mamy, to całość naszych działań i sposobu myślenia jest podporządkowana właśnie nim. Skoro więc uważałam, że nie mam jak prowadzić biznesu, to nie miałam jak prowadzić biznesu. Ograniczałam swoje działania do krótkich publikacji, przez jakiś czas nie pracowałam z nowymi klientami i nie prowadziłam spotkań na żywo.

Zrobiłam jednak ze sobą kilka posiadówek szczerości, by ustalić, co faktycznie mogę, a czego nie mogę zrobić, a co jest tylko moim przekonaniem, które mi to wmawia. Efekt jest taki, że wróciłam do prowadzenia regularnych spotkań na żywo, a właściwie to zaczęłam prowadzić je częściej niż kiedykolwiek wcześniej i zaczęłam przyjmować nowych klientów.

Co prawda, wymaga to ode mnie pewnych kompromisów i sprawia, że nie prowadzę chociażby LIVEów w najlepszych do tego godzinach. Jestem też w trakcie sprawdzania, a raczej “jesteśmy”, czy wolę prowadzić je gdy u mnie jest noc i Emilka już sobie śpi, a u Was rozpoczyna się dzień czy może wolę prowadzić je raz w tygodniu dokładnie w ten dzień gdy Mateusz pracuje w domu i przesunąć tym samym faktycznego zakończenie jego pracy na późniejsze godziny popołudniowe, a móc dzięki temu być z Wami na żywo gdy już macie spokojny wieczór. Jednak, czy nie całe nasze życie, praca, biznes, związki trzymają się w ryzach głównie dzięki kompromisom? ;)

Wyszłam też z założenia, że lepiej spotykać się z Wami na żywo w godzinach, w których jest to wykonalne dla mnie, niż kompletnie zabierać sobie i Wam tą możliwość.

Zauważyłam też bardzo ważną zaletę tego, jak duża różnica czasu jest między nami. Gdy rozpoczynam moją popołudniową lub wieczorną pracę to nie mam zbyt wiele rozpraszaczy ponieważ “Polska”, jak to weszło mi w krew mówić, wtedy śpi.
Sprawia to, że w mój czas na tworzenie nie wchodzą ustalone spotkania z klientami coachingowymi ani żadne inne aktywności, które potencjalnie mogłyby się w godzinach 17-21 wydarzać.
Jasne, że zawsze znajdzie się okazja do rozpraszania swojej uwagi. Jednak gdy wiem, że nie mogę do nikogo napisać, nie mam po co odświeżać social mediów, bo nic nowego się w nich nie pojawi przez najbliższe 5-6 godzin, to daje mi świeży umysł, który może się skupić tylko na chociażby pisaniu tego materiału.

Jak to wygląda u Ciebie?

Jestem bardzo ciekawa Twoich doświadczeń, zarówno jako mamy pracującej z dzieckiem w domu, ale też jako osoby, która pozaetatową działalnością rozwija swój biznes. Bo wtedy okoliczności są nieco zbliżone. ;)

Co się u Ciebie sprawdza, co chciałabyś wprowadzić, z czego zrezygnować?

Chętnie przeczytam też o tym, który z moim sposobów działania wypróbujesz u siebie? :)

 

 

Chcesz pogadać?

Nie jesteś pewna, jak zaplanować swoją pracę będąc mamą?
Nie wiesz, na czym w swoim biznesie powinnaś się skupić i czy…w ogóle warto jest go zakładać lub dalej rozwijać?

Umówmy się na wirtualną kawę :) Znajdziemy Twoje potencjalne rozwiązania i ułożymy drogę, jaką możesz podążać przez najbliższe tygodnie!