Zbyt często obserwuję jak osoby z bardzo dużym potencjałem koncentrują się na życiu innych i dokonywanych przez tych „innych” wyborach.
Myślę sobie, że jest to nie tylko strata ich czasu, ale też i otoczenia, w jakim przebywają.
Dziś podrzucam kilka słów o tym, jak to fajnie jest skupić się na robieniu swojego. Bez spoglądania do ogródka sąsiada.
Moja racja jest najmojsza.
To, że robimy coś inaczej niż inni nie znaczy automatycznie, że inni są w błędzie, robią coś źle i są największymi głupcami świata.
Nie, oni po prostu robią daną rzecz inaczej. Inaczej, niż my uważamy to za słuszne.
Żadne z nas się nie myli, żadne też nie ma racji. Wybraliśmy dla siebie inną drogę. To nie daje żadnemu z nas uprawnienia do krytykowania czyichś decyzji.
Tymczasem nieustannie trwają dyskusje, chociażby o zdjęciach na Instagramie – czy powinny być takie, czy śmakie, a może jeszcze owakie. Są za bardzo wystylizowane albo za brzydkie, za często albo za rzadko konkretna osoba je dodaje.
Czasem te opinie wyrażane są bezpośrednio, czasem w ramach zawoalowanej aluzji. I tak wszyscy, którzy mają się w zamierzeniu poczuć dotknięci to zrozumieją.
Inni, wszyscy, większość.
Kiedy komunikujemy światu swoje wybory, powody działania, motywacje powstrzymujmy się od słów „bo inni”, „wszyscy”, „większość”.
To nie ma żadnego znaczenia co robią inni, na co decyduje się większość i jakich wyborów dokonują mityczni „wszyscy”.
Po co w naszych wypowiedziach odniesienia do innych ludzi?
Ma to być forma usprawiedliwienia czy po prostu wykorzystania okazji aby skrytykować czyjś styl działania?
Jeśli myślimy o kimś konkretnym to chociaż znajdźmy w sobie na tyle odwagi, aby się bezpośrednio z tą osobą skonfrontować.
Koncentracja na tym, co ważne.
Zróbmy sobie tą przyjemność i skoncentrujmy się na naszych pobudkach do działania, stylu pracy i sposobie realizowania zadań.
Zróbmy tą przyjemność też innym, bo to naprawdę żadna frajda wysłuchiwać lub czytać żale i krytykę pod adresem tych, którzy coś robią.
Robią to inaczej niż my. To jeszcze nie powód, by mieszać ich z błotem albo chociażby stawiać się ponad nich jako doskonalsza i mądrzejsza forma.
To zwyczajna dziecinada, a przede wszystkim wyraz własnej słabości.
Mądrzy ludzie lubią powtarzać, że nie myli się tylko ten, kto nic nie robi, a na ostateczny sukces w życiu składają się dziesiątki porażek.
Pozwólmy innym, i sobie, na działanie, podejmowanie „błędnych” decyzji i dążenie do własnych celów we własnym tempie. I we własny sposób.
Czy sami lubicie działać pod presją oceniających Was oczu? No właśnie.