Moje towarzystwo właśnie buszuje po najedzeniu się goframi i długiej drzemce. Zrobiliśmy sobie małą, śniadaniową ucztę w ramach ostatniego, super późnego śniadania w tym roku i mogliśmy przy jego okazji trochę poleniuchować przy stole.
Spoglądam na zegarek i ze zdumieniem stwierdzam, że jest dopiero 17. Jak tu wytrwać do osławionej północy i świętować Nowy Rok skoro już teraz najchętniej zapadłabym w tygodniowy sen?
Koniec tego roku był inny niż to, co sobie na niego zaplanowałam. I to zarówno, mówiąc wprost, mnie dobija, jak i skłania do refleksji.
[fb_button]
Jestem
Wdzięczna, pełna wątpliwości, zaskoczona, szczęśliwa.
Wdzięczna
Rok temu o tej porze właśnie zbieraliśmy się z Mateuszem do wyjścia ze szpitala. Od Emilki, która przez jakiś czas pozostawała jeszcze na oddziale neonatologicznym.
Dziś jestem ogromnie szczęśliwa i wdzięczna, że rozpoczęta 25 grudnia historia mojej córki ma po roku taki kształt, jaki ma. Emilia rozwija się wspaniale, jest zdrowa, wiecznie radosna, śpiąca w moich ramionach i przede wszystkim jest dziś z nami. A nie na żadnym oddziale.
Pełna wątpliwości
Wiele rzeczy miało się wydarzyć w ostatnich tygodniach grudnia, na które jednak nie było miejsca. Najciekawsze, że powodów do takiej sytuacji było kilka i wszystkie z nich ode mnie niezależne.
Z dwóch tygodni, w czasie których miałam pozamykać pewne tematy, rozpocząć nowe i ułożyć sobie zadania na nadchodzący rok zrobiło jedynie obecne 30 minut, jakie poświęcam na pisanie tego tekstu i przygotowanie życzeń w ramach wysyłki newslettera. Przyznasz, że to spora różnica.
Taki obrót spraw skłania mnie do refleksji nad tym, jak powinny wyglądać nadchodzące miesiące. A konkretnie to wręcz do refleksji nad tym, czy mam na ich wygląd faktycznie jakikolwiek wpływ. To pewnie nie są słowa, jakie chciałoby się przeczytać od coacha.
Z drugiej strony jednak, jak widzicie, jestem człowiekiem z krwi i kości. Z wadami, problemami i wątpliwościami. Też mam sporo życiowych zakrętów i wiem z własnego doświadczenia, że nie zawsze dobre planowanie przekłada się na faktycznie zrealizowane zamiary.
Zaskoczona
W grudniu na każdym kroku zaskakuje mnie to, jak wiele wydarzyło się w naszym życiu w minionych miesiącach. Nie da się ukryć, że nasz świat wywrócił się do góry nogami. Weszliśmy z Mateuszem w nowe role, sprawdziliśmy się w obliczu nie codziennych wydarzeń i podjęliśmy wiele zmieniające w naszym życiu decyzje.
To doprawdy niesamowite, jak wiele może wydarzyć się w przeciągu 12 miesięcy! I jak dużo mogą te wydarzenia zmienić w nas samych.
Szczęśliwa
Wbrew temu, co napisałam w punkcie o wątpliwościach, jestem bardzo szczęśliwa.
Z tego, jak mogliśmy spędzić pierwsze urodziny Emilki, w wielki rodzinnym gronie. Z tego, jak fajnie dogadujemy się jako nasza świeżutka, trzy osobowa rodzina. Z tego, jak radzimy sobie razem, nawet gdy pojawiają się w naszej codzienności różne przeciwności. Z tego, jak cudowną istotę mam przy swoim boku każdego dnia.
Jestem szczęśliwa, bo każdy codzienny moment jest na wagę złota!
[fb_button]
Ostatni dzień tego roku będzie dla mnie okazją do przemyśleń, do złapania chwili oddechu i cieszenia się tym, jak możemy spędzać tegorocznego Sylwestra.
Dziś bycie dla nas w trójkę to będą największe fajerwerki.
Nawet jeśli Emilia znowu pójdzie spać w okolicach 23. ;)
Życzę Wam wspaniałej zabawy, w jakiejkolwiek formie się bawicie, i cudownego 2018 roku.
Niech przyniesie on same powody do uśmiechu i napawa Was radością z codzienności każdego dnia!